KAZANIA ŚWIĘTOKRZYSKIE - Stefan Wyszyński w kategorii HOMILETYKA / KSIĄŻKI Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. „Taki Człowiek zdarza się raz na tysiąc lat”- te słowa wypowiedział Papież Jan Paweł II w roku śmierci Prymasa Kardynała zapisał się w historii jako jedna z największych postaci w dziejach polskiego Kościoła. Nauka i relacje z wiernymi oraz nieugięta postawa wobec władz komunistycznych zapewniły mu obok Karola Wojtyły stałe miejsce wśród najwybitniejszych polskich duszpasterzy XX wieku. W okresie komunistycznych represji Stefan Wyszyński bronił chrześcijańskiej tożsamości narodu. Opracował i przeprowadził w Polsce wielki program duszpasterski, na który złożyły się Jasnogórskie Śluby Narodu, dziewięcioletnia Wielka Nowenna oraz obchody Milenium Chrztu Polski. Prymas przewodniczył wszystkim uroczystościom milenijnym. Punktem kulminacyjnym uroczystości milenijnych było święto Królowej Polski, 3 maja 1966 r. W tym dniu Prymas dokonał wiekopomnego Aktu całkowitego Oddania Polski Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w Ojczyźnie i na świecie. Stefan Wyszyński jako jedyny polski kardynał czterokrotnie brał udział w konklawe. Ukoronowaniem życia i pragnień Kardynała Wyszyńskiego była pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny w czerwcu 1979 roku. Kard. Stefan Wyszyński był niekwestionowanym autorytetem moralnym i duchowym, współtwórcą przemian społecznych, które doprowadziły do upadku komunizmu. Prymas Polski Stefan Wyszyński odszedł 28 maja 1981 r. w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Miał 80 lat, z których 57 przeżył jako kapłan, 35 lat jako biskup, 32 lata jako Arcybiskup Warszawski i Gnieźnieński, Prymas Polski. Pogrzeb Kardynała Wyszyńskiego był wielką manifestacją religijno – patriotyczną. Był to pogrzeb wyrażający szacunek i cześć dla Prymasa Tysiąclecia, którego nazywano ojcem Narodu. W liście do Polaków, który jednocześnie był hołdem dla zmarłego, Papież Jan Paweł II napisał, że Kardynał Wyszyński był nieustraszonym rzecznikiem godności człowieka oraz jego nienaruszalnych praw w życiu osobistym, rodzinnym, społecznym i narodowym. Zaznaczył również, że Prymas był szczególnym przykładem żywej miłości do Ojczyzny. Kardynał Stefan Wyszyński, wybitny mąż stanu uważany za jednego z największych Polaków XX wieku, kierował Kościołem katolickim w Polsce w latach 1948-1981. Prymasa nazwano Prymasem Tysiąclecia, duszpasterzem narodu w czasach próby, bohaterem Kościoła, symbolem polskiej odwagi, Prymasem na miarę historycznych przemian. Premiera koncertu online odbędzie się 10 września o godz. 2pm na stronie Organizatorem wydarzenia jest Fundacja Kultury i Sztuki we współpracy z Instytutem Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego oraz Instytutem Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie. W programie koncertu znajdą się niepublikowane zdjęcia Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz utwory F. Chopina w wykonaniu znakomitych pianistów. Nagrania zrealizowano w Łazienkach Królewskich w Warszawie. Kalendarz Wydarzeń Kraków – Małopolska (dodaj swój wpis) A. F. Dziuba, Kardynał Stefan Wyszyński, Kraków 2010 . Prześladowany, pomawiany i więziony pozostawał jednak nieugięty, podkreślając jak ważna, po miłości do Boga, jest miłość do Ojczyny. W szczególnie trudnych czasach dla Polski, zaznaczał: „ Naród polski ma szlachetne ambicje, aby podnosić się jak Feniks z popiołów „Taki Człowiek zdarza się raz na tysiąc lat” – te słowa wypowiedział Papież Jan Paweł II w roku śmierci Prymasa Kardynała Wyszyńskiego. Prymas zapisał się w historii jako jedna z największych postaci w dziejach polskiego Kościoła. Nauka i relacje z wiernymi oraz nieugięta postawa wobec władz komunistycznych zapewniły mu obok Karola Wojtyły stałe miejsce wśród najwybitniejszych polskich duszpasterzy XX wieku. W okresie komunistycznych represji Stefan Wyszyński bronił chrześcijańskiej tożsamości narodu. Opracował i przeprowadził w Polsce wielki program duszpasterski, na który złożyły się Jasnogórskie Śluby Narodu, dziewięcioletnia Wielka Nowenna oraz obchody Milenium Chrztu Polski. Prymas przewodniczył wszystkim uroczystościom milenijnym. Punktem kulminacyjnym uroczystości milenijnych było święto Królowej Polski, 3 maja 1966 r. W tym dniu Prymas dokonał wiekopomnego Aktu całkowitego Oddania Polski Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w Ojczyźnie i na świecie. Stefan Wyszyński jako jedyny polski kardynał czterokrotnie brał udział w konklawe. Ukoronowaniem życia i pragnień Kardynała Wyszyńskiego była pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny w czerwcu 1979 roku. Kard. Stefan Wyszyński był niekwestionowanym autorytetem moralnym i duchowym, współtwórcą przemian społecznych, które doprowadziły do upadku komunizmu. Prymas Polski Stefan Wyszyński odszedł 28 maja 1981 r. w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Miał 80 lat, z których 57 przeżył jako kapłan, 35 lat jako biskup, 32 lata jako Arcybiskup Warszawski i Gnieźnieński, Prymas Polski. Pogrzeb Kardynała Wyszyńskiego był wielką manifestacją religijno-patriotyczną. Był to pogrzeb wyrażający szacunek i cześć dla Prymasa Tysiąclecia, którego nazywano ojcem Narodu. W liście do Polaków, który jednocześnie był hołdem dla zmarłego, Papież Jan Paweł II napisał, że Kardynał Wyszyński był nieustraszonym rzecznikiem godności człowieka oraz jego nienaruszalnych praw w życiu osobistym, rodzinnym, społecznym i narodowym. Zaznaczył również, że Prymas był szczególnym przykładem żywej miłości do Ojczyzny. Kardynał Stefan Wyszyński, wybitny mąż stanu uważany za jednego z największych Polaków XX wieku, kierował Kościołem katolickim w Polsce w latach 1948-1981. Nazwano Go Prymasem Tysiąclecia, duszpasterzem narodu w czasach próby, bohaterem Kościoła, symbolem polskiej odwagi, Prymasem na miarę historycznych przemian. Premiera koncertu online odbędzie się 10 września o godz. CET, 2pm EST na YouTube i stronie wydarzenia jest Fundacja Kultury i Sztuki we współpracy z Instytutem Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego oraz Instytutem Prymasowskim Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie.(Komunikat prasowy organizatorów) 5 E. Czaczkowska, Kardynał Wyszyński, Warszawa 2009, s. 425–440. 6 Archiwum Archidiecezjalne Warszawskie (dalej: AAW), Sekretariat Prymasa Polski (dalej: SPP), 04/34, Protokół Rady Głównej Episkopatu Polski z 5–6 VI 1979 r. 7 Archiwum Archidiecezjalne w Gnieźnie (AAG), S. Wyszyński, Pro memoria 1967, zapis z 1 IX 1967 r.
Dziś przypada 40. rocznica śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego. 12 września Prymas Polski zostanie - wraz z Matką Elżbietą Różą Czacką - beatyfikowany podczas uroczystości w Warszawie. Publikujemy sylwetkę kard. Stefana Wyszyńskiego. Stefan Wyszyński urodził się 3 sierpnia 1901 r. w Zuzeli na Bugiem, w zaborze rosyjskim, na granicy Mazowsza i Podlasia. Był dzieckiem Stanisława (1876-1970) i Julianny Wyszyńskich (1877-1910) z domu Karp. Jego ojciec nie posiadał gospodarstwa, lecz był organistą. Przyszły kardynał wychowywał się na historycznym pograniczu Korony i Litwy. Mama była czcicielką Matki Bożej Ostrobramskiej a ojciec Częstochowskiej. W domu silnie kultywowano tradycje patriotyczne. Wyniesiona ze środowiska rodzinnego religijność Stefana Wyszyńskiego była dość prosta ale zarazem pogłębiona, z silna nutą maryjną. Ta właśnie nuta uległa wzmocnieniu po śmierci Matki, która zmarła 31 października 1910 r. (miał wtedy 11 lat). Stefan wychował się w licznej rodzinie, gdyż jego ojciec wszedł w drugi związek małżeński. Miał dobre relacje z swoim przyrodnim rodzeństwem. Doskonały kontakt miał z ojcem. Wraz z nim uczestniczył w nielegalnej restauracji mogił powstańców styczniowych. Stefan jako kilkulatek został ministrantem. W 1912 r. zdał egzaminy i rozpoczął naukę w Warszawie w prywatnym gimnazjum Wojciecha Górskiego z polskim językiem wykładowym. Od września 1915 r. z powodu frontu niemiecko-rosyjskiego, oddzielającego drogę do Warszawy, kontynuował naukę w Łomży w Męskiej Szkole Handlowej im. Piotra Skargi. Podczas nauki w Łomży wstąpił do powstającego harcerstwa, co miało duże znaczenie dla jego dalszej formacji. Należał do środowiska skautowego, które zainicjował w Łomży ks. Kazimierz Lutosławski, jedna z bardziej wybitnych postaci Kościoła warszawskiego, twórca Krzyża Harcerskiego, a po uzyskaniu niepodległości poseł z ramienia Narodowej Demokracji. Powołanie kapłańskie Kiedy zdecydował się na kapłaństwo, wybrał nie diecezjalne seminarium w Płocku, o średnim poziomie, lecz ambitniej – seminarium we Włocławku. W latach 1917 – 1920 uczęszczał do liceum Piusa X we Włocławku, po którego ukończeniu wstąpił do tamtejszego Wyższego Seminarium Duchownego. Był człowiekiem słabego zdrowia. Miał chore płuca, a kiedy kończył seminarium, wątpiono, czy warto go wyświęcać. Został wyświęcony indywidualnie na mocy specjalnej decyzji biskupa 3 sierpnia 1924 r. w katedrze we Włocławku z rąk bp. Wojciecha Owczarka. Mszę prymicyjną odprawił 5 sierpnia 1924 r. na Jasnej Górze, by, jak pisał, „mieć Matkę, która nie umiera”. Duszpasterz robotników, promotor katolickiej nauki społecznej Po święceniach przez rok pracował jako wikariusz przy parafii katedralnej we Włocławku, był prefektem w szkole przy fabryce celulozy oraz redaktorem dziennika diecezjalnego „Słowo Kujawskie”. W 1925 r. rozpoczął studia na KUL z zakresu prawa kanonicznego i katolickiej nauki społecznej, zakończone w 1929 r. obroną doktoratu nt. Prawa Kościoła do szkoły. Był uczniem ks. prof. Antoniego Szymańskiego, jednego z najwybitniejszych polskich przedstawicieli katolickiej nauki społecznej. W Lublinie poznał też ks. Władysława Korniłowicza, który miał duży wpływ na jego formację duchową i intelektualną. Podczas pobytu na KUL związał się ze środowiskiem „Odrodzenia” (ruchu młodej inteligencji katolickiej). Dzięki „Odrodzeniu” zbliżył się do katolickiej inteligencji, z którą bliskie kontakty utrzymywać będzie do śmierci. W 1929 r. uzyskał stypendium naukowe, dzięki któremu odwiedził specjalizujące się w katolickiej nauce społecznej ośrodki naukowe w Austrii, Włoszech, Francji, Belgii, Holandii i Niemczech. Zapoznawał się z działalnością Akcji Katolickiej, chrześcijańskich stowarzyszeń i związków zawodowych. Owocem tej podróży była publikacja „Główne typy Akcji Katolickiej za granicą” (Lublin 1931). Po powrocie w 1930 r. do Włocławka był wykładowcą w seminarium duchownym, prowadził Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, był asystentem kościelnym Chrześcijańskich Związków Zawodowych oraz publicystą, a od 1932 r. redaktorem naczelnym „Ateneum Kapłańskiego”. Nadał mu specyficzny, społeczno-kulturalny profil. Było to wówczas pismo nowatorskie, a jednocześnie zajmujące stanowisko w pełni zgodne z doktryną Kościoła - do czego Wyszyński przez cale życie przywiązywał dużą wagę. Prowadził też wykłady z ekonomii społecznej w Seminarium Duchownym we Włocławku. W latach trzydziestych ks. Wyszyński wydał książkę pt. „Inteligencja w straży przedniej komunizmu”. Działał również w Akcji Katolickiej, organizował Katolicki Związek Młodzieży Robotniczej, sieć Katolickich Uniwersytetów Ludowych. Zaangażowanie społeczne ks. Wyszyńskiego dostrzegł kard. August Hlond, który w 1937 r. zaprosił go do Rady Społecznej przy Prymasie Polski. A wydana po wojnie jego książka nosi tytuł „Duch pracy ludzkiej”. Jest to jasny i głęboki, wykład teologii pracy, który to temat ten przez lata był obecny w jego myśli i homiletyce. Założyciel Opus Dei św. Josemaria Escriva de Balaguer znał tę książkę i polecał ją jako lekturę duchową swoim duchowym podopiecznym. Z jego inspiracji w 1957 r. książka ta została przetłumaczona na większość języków europejskich. Związki z Dziełem Lasek Po wybuchu drugiej wojny światowej przewidując, że może być poszukiwany przez gestapo opuścił Włocławek. Od lipca 1940 r. był kapelanem niewidomych dzieci oraz sióstr franciszkanek służebnic krzyża w Laskach, które znalazły schronienie w Kozłówce na Lubelszczyźnie, a potem w Żułowie. W październiku 1940 zagrożony chorobą płuc wyjechał na krótko do Zakopanego, gdzie w przypadkowej łapance został aresztowany. Udało mu się uciec zanim ustalono jego tożsamość. W czerwcu 1942 r. przyjechał do Lasek pod Warszawą i jako kapelan zakładu dla niewidomych został do zakończenia wojny. W Warszawie prowadził wykłady na tajnych uniwersytetach. W 1944 r. przystąpił do Armii Krajowej, nosił pseudonim Radwan II. W czasie powstania warszawskiego był kapelanem w szpitalu powstańczym w Laskach. W marcu 1945 r. powrócił do Włocławka, gdzie był rektorem Seminarium Duchownego, które wymagało odbudowy. Jednocześnie z powodu braku księży, wymordowanych przez Niemców sprawował funkcję proboszcza w dwóch parafiach oraz redaktorem „Ładu Bożego” i „Ateneum Kapłańskiego”. Biskup Lubelski Biskupem został mianowany 4 marca 1946 r. Wspominał, że nominacją był „mocno przestraszony”. Poprosił o czas do namysłu, ale szybko przekonały go słowa kard. Hlonda, że papieżowi się nie odmawia. Sakrę biskupią przyjął 12 maja 1946 r. na Jasnej Górze, a ingres do katedry w Lublinie odbył 26 maja. Porządkował zniszczoną przez okupację diecezję, wizytował parafie, wygłaszał liczne kazania, szczególnie w dzielnicach robotniczych Lublina, prowadził rekolekcje, organizował kursy katechetyczne, wykładał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i opiekował się nim jako wielki Kanclerz. 22 października 1948 r. niespodziewanie zmarł kard. August Hlond. Przed śmiercią jako swego następcę wskazał bp Stefana Wyszyńskiego. Pius XII decyzję o nominacji podjął już 12 listopada, a 16 listopada podpisał bullę, w której powoływał Wyszyńskiego na arcybiskupa gnieźnieńskiego i warszawskiego, prymasa Polski. Jednak wedle opinii Konferencji Episkopatu Polski, funkcje prymasa Polski, jako metropolity gnieźnieńskiego oraz arcybiskupa warszawskiego powinny zostać rozdzielone, ale papież się z tym nie zgodził. Prymas Polski Ingres do katedry w Gnieźnie nowy prymas odbył 2 lutego, a 6 lutego 1949 r. do prokatedry w Warszawie (katedra św. Jana leżała jeszcze w gruzach). W liście, jaki z okazji ingresu ogłosił do wiernych obu archidiecezji pisał: „Nie jestem ci ja ani politykiem, ani dyplomatą, nie jestem działaczem ani reformatorem. Jestem natomiast ojcem waszym duchowym, pasterzem i biskupem dusz waszych, jestem apostołem Jezusa Chrystusa”. Stefan Wyszyński został wyposażony w specjalne pełnomocnictwa Stolicy Apostolskiej, otrzymane w spuściźnie po kard. Hlondzie, Dawały mu one uprawnienia legata papieskiego wobec całego Kościoła w Polsce oraz jurysdykcję nad katolickimi obrządkami wschodnimi w Polsce. Komuniści po sfałszowaniu wyborów w styczniu 1947 r. i wyeliminowaniu opozycji politycznej jak i antykomunistycznego podziemia, rozpoczęli intensywną walkę z Kościołem. Jej celem była eliminacja Kościoła ze sfery publicznej oraz podporządkowanie go państwu. Państwo na początku 1950 r. przejęło Caritas, kościelną ziemię i dużą część nieruchomości. Zamykano prowadzonych przez Kościół szkoły, szpitale, wydawnictwa, nastąpiła likwidacja stowarzyszeń katolickich. Prymas, wobec tej nowej sytuacji próbował więc szukać dla Kościoła „modus vivendi” z władzą. Uważał, że skoro komuniści przejęli rządy w Polsce z uwagi na warunki geopolityczne, to muszą je przez jakiś czas sprawować. Stąd zgodził się na „Porozumienie” z 1950 r., które na okres kilku lat szalejącego stalinizmu wyhamowało frontalny atak na Kościół. W zamian za potępienie wciąż walczących oddziałów partyzanckich oraz uznanie nowej granicy zachodniej uzyskał zgodę na naukę religii w szkołach i działalność KUL. Jednak prymasowska gotowość do porozumienia miała ściśle zakreślone granice. We wrześniu 1953 r. wobec próby przejęcia przez komunistów kontroli nad nominacjami w Kościele, a więc ubezwłasnowolnienia biskupów, prymas Wyszyński (od stycznia kardynał) wypowiedział kategoryczne: „Non possumus!” - świadomie narażając się na uwięzienie. W maju 1953 roku prymas w imieniu Episkopatu napisał do Bolesława Bieruta memoriał, kończący się słowami: „gdyby postawiono nas wobec alternatywy: albo poddanie jurysdykcji kościelnej jako narzędzia władzy świeckiej, albo osobista ofiara, wahać się nie będziemy. Pójdziemy za głosem apostolskiego naszego powołania i kapłańskiego sumienia, idąc z wewnętrznym pokojem i świadomością, że do prześladowania nie daliśmy powodu, że cierpienie staje się naszym udziałem nie za co innego, lecz tylko za sprawę Chrystusa i Chrystusowego Kościoła. Rzeczy Bożych na ołtarzach Cezara składać nam nie wolno. Non possumus”. Trzy miesiące później, 25 września 1953 r. prymas Wyszyński został aresztowany. Bez aktu oskarżenia, procesu i wyroku był więziony przez trzy lata – do 28 października 1956 r. Do jesieni 1956 r. przebywał w kolejnych miejscach odosobnienia: Rywałdzie Królewskim (do 12 października 1953 r.), Stoczku Warmińskim (do 6 października 1954 r.), Prudniku Śląskim (do 26 października 1955 r.) oraz Komańczy (do 28 października 1956 r.). Wielka Nowenna Podczas pobytu prymasa w Komańczy powstał tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego, pomyślanych jako odnowienie ślubów lwowskich Jana Kazimierza z czasów Potopu szwedzkiego. Ponieważ kardynał Wyszyński wciąż był więziony, tekst ślubów odczytał bp Michał Klepacz 26 sierpnia 1956 r., w obecności blisko miliona pielgrzymów, przybyłych na Jasną Górę. Po odzyskaniu wolności 28 października 1956 r. prymas, w latach 1957 – 1966 prowadził Wielką Nowennę, która miała przygotować naród na obchody Tysiąclecia Chrztu Polski. Były one szeroko zakrojonymi projektami pedagogiki społecznej, moralnej przemiany narodu, przy okazji wymierzonymi w system komunistyczny jako źródło społecznej degeneracji moralnej. Z jego inicjatywy rozpoczęło się Nawiedzenie, czyli wędrówka Matki Bożej w kopii Obrazu Jasnogórskiego po wszystkich polskich parafiach. Nowenna zakończyła się 3 maja 1966 r. Aktem Oddania Narodu Matce Bożej za wolność Kościoła w Polsce i na świecie. Te wielkie projekty duszpasterskie kard. Wyszyńskiego - realizowane w państwie komunistycznym - robiły w Kościele powszechnym gigantyczne wrażenie. Większość hierarchii patrzyła na to ze zdumieniem i podziwem. Zyskał na tym Kościół w Polsce, stając się w tym czasie istotnym punktem odniesienia dla Kościoła powszechnego. Udział w Soborze Watykańskim II W latach 1962-1965 kard. Wyszyński brał czynny udział w pracach Soboru Watykańskiego II, najpierw w jego przygotowaniu, a potem w obradach wszystkich czterech Sesji. Podczas pierwszej sesji soborowej został mianowany przez papieża Jana XXIII członkiem Sekretariatu do Spraw Nadzwyczajnych, a później przez kolejnego papieża Pawła VI, członkiem Prezydium soboru. Wielokrotnie przemawiał podczas spotkań plenarnych, składał pisemne memoriały, prowadził wykłady czy udzielał wywiadów. W nurt prac soborowych włączył cały Kościół w Polsce, inicjując w nim modlitwy w intencji Soboru Czuwania Soborowe z Maryją Jasnogórską. Biskupi polscy złożyli na III Sesji Soboru specjalny memoriał do Ojca Świętego z prośbą o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła i oddanie Jej świata. Dokonało się to dnia 21 listopada 1964 roku, na zakończenie III Sesji. Papież Paweł VI, ku wielkiej radości wszystkich biskupów ogłosił Maryję Matką Kościoła. Orędzie do biskupów niemieckich Kardynał Wyszyński był też jednym z inicjatorów słynnego orędzia biskupów polskich i biskupów niemieckich, co spotkało się z ostrą reakcją władz komunistycznych. Na zakończenie obrad Soboru Watykańskiego II, w przyjętym przez Prymasa liście biskupów polskich do niemieckich, napisano m. in.: „W tym ogólnochrześcijańskim, a zarazem bardzo humanitarnym duchu wyciągamy do Was nasze dłonie z ław kończącego się Soboru, udzielamy przebaczenia i prosimy o przebaczenie. A jeśli wy – biskupi niemieccy i ojcowie soborowi – ujmiecie po bratersku nasze wyciągnięte dłonie, wówczas dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić w Polsce nasze Milenium w sposób całkowicie chrześcijański.” Słowa te spotkały się z niemal histeryczną nagonką ze strony władz komunistycznych. W 1972 dzięki jego długoletnim staraniom Stolica Apostolska ostatecznie potwierdziła polskie diecezje na ziemiach zachodnich i północnych oraz uznała granice zachodnie PRL. We wrześniu 1978 r. kard. Wyszyński odbył podróż do Niemiec, która stała się znakiem chrześcijańskiego przebaczenia oraz pragnienia jedności i pokoju. W Fuldzie delegacja polska spotkała się z niemiecką Konferencją Episkopatu. Ponadto odwiedziła: Kolonię, Neviges, Monachium, Dachau, Frankfurt, Moguncję. „Europa – mówił wówczas - musi dostrzec ponownie, że jest ona nowym Betlejem – dla świata, dla ludów i narodów. (…) Wśród współczesnych wojen i wieści o wojnach, Europa – która otrzymała przez Kościół powszechny pokój, jakiego świat nie jest zdolny dać, nie może być ciągle fabryką amunicji, międzynarodowym targowiskiem i dostawcą broni, nie może nadal być poligonem dla doświadczeń wojennych, czy też miejscem samoudręki ludów i narodów.” Krytyk watykańskiej Ostpolitik i promotor wiary na Wschodzie Kard. Wyszyński nie zgadzał się z watykańską Ostpolitik – polityką wobec państw bloku komunistycznego - i w związku z tym miał trudne relacje z kolejnymi sekretarzami stanu Stolicy Apostolskiej, począwszy od Domenico Tardiniego, a skończywszy na kard. Jean-Marie Villotcie z czasów Pawła VI. Kard. Wyszyński był „łącznikiem ze Stolicą Apostolską dla księży pracujących za wschodnią granicą Polski”. Notatki Prymasa ujawniają, że w 1957 r. otrzymał od papieża Piusa XII szczególne uprawnienia „facultates specialissime” dotyczące katolików obrządku łacińskiego żyjących na terenie Związku Sowieckiego. Uprawnienia nadzwyczajne nadane „ pisemnie albo ustnie” (aut scripto aut ore tributae) były Prymasowi Polski przedłużane przez kolejnych papieży. W październiku 1978 r. przed audiencją u Jana Pawła II zapisuje, że poprosi go o konfirmację uprawnień z 1957 r., gdyż jego zdaniem „są one jeszcze potrzebne”. 26 października 1978 r. zostały mu one przyznane. Dokonywał tajnych święceń duchownym potajemnie działającym w ZSRR. 30 czerwca 1967 roku udzielił sakry biskupiej ks. Janowi Cieńskiemu, w prywatnej kaplicy prymasów Polski w Gnieźnie. Tajnie wyświęcony biskup miał uprawnienia sufragana (biskupa pomocniczego) archidiecezji lwowskiej. Kolejną ważną postacią z sowieckiej Ukrainy, która miała kontakt z kard. Wyszyńskim był prof. Henryk Mosing. 20 września 1961 r. w Warszawie otrzymał z rąk kard. Wyszyńskiego święcenia diakonatu, natomiast w nocy 21 października 1961 r. święcenia kapłańskie. Odbyło się to w ścisłej tajemnicy w klasztorze ss. Służebniczek Krzyża w Laskach pod Warszawą. Ks. Mosing przez wiele lat działał jako ksiądz, nielegalnie, docierając do najdalszych zakątków Związku Sowieckiego. Prymas Wyszyński wyświęcił także szereg innych pałanow pracujących w ZSRR, ale ich liczby dokładnie nie znamy. Ważną częścią posługi Prymasa na Wschodzie było zbieranie informacji o sytuacji Kościoła na tych terenach i przekazywanie ich do Watykanu. Informatorami Wyszyńskiego byli zarówno duchowni, jak i ludzie świeccy. Jednym z ważnych rozmówców Ks. Prymasa był ks. Władysław Bukowiński, łagiernik i kapłan pracujący w Kazachstanie który od 1965 r. miał możliwość odwiedzania rodziny w Polsce. Obchody Millennium Prymas przewodniczył wszystkim uroczystościom milenijnym 1966 r., przemierzając wraz z całym Episkopatem „Szlak Tysiąclecia” w wielkim dziękczynieniu Narodu i Kościoła. Na wszystkich stacjach milenijnych głosił słowo Boże. Prześladowanie Kościoła jednak nie ustawało. Władze przypuściły niezwykle ostry atak na osobę Kardynała Prymasa. Nie zgodziły się na przyjazd Ojca Świętego Pawła VI na Jasną Górę. Punktem kulminacyjnym uroczystości milenijnych było święto Królowej Polski, 3 maja 1966 r. W tym dniu Prymas wraz z całym Episkopatem, wobec kilkuset tysięcznej rzeszy wiernych zebranych u stóp Jasnej Góry, dokonał wiekopomnego Aktu całkowitego Oddania Polski w niewolę Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w Ojczyźnie i w świecie. Z punktu widzenia politycznego sukcesem Prymasa było przede wszystkim zachowanie samodzielności i autonomii Kościoła katolickiego od państwa komunistycznego - dzięki czemu udało się obronić resztki samodzielności społecznej Polaków. 5 września 1971 r. wypełniając milenijne zobowiązania Narodu, w poczuciu współodpowiedzialności za cały Kościół, Prymas Wyszyński dokonał wraz ze wszystkimi biskupami polskimi na Jasnej Górze Aktu oddania Maryi, Matce Kościoła całej rodziny ludzkiej. Prymas Wyszyński był twórcą oryginalnej koncepcji „teologii narodu”. Koncepcja ta wychodzi z założenia, że naród jest wspólnotą naturalną, równie naturalną co rodzina, co więcej, że jest doczesnym nośnikiem pewnych wartości nadprzyrodzonych. Naród kard. Wyszyński rozumiał jako pewien sposób egzystencji człowieka – także w sferze nadprzyrodzonej – zgodnie z teologiczną prawdą, że łaska buduje na naturze. W październiku 1971 r. udał się do Rzymu na kolejny Synod Biskupów oraz uczestniczył w pracach Kongregacji ds. Kapłanów i Papieskiej Komisji Rewizji Prawa Kanonicznego. Wraz z dwutysięczną rzeszą pielgrzymów z kraju uczestniczył w Bazylice świętego Piotra w Rzymie w uroczystościach beatyfikacyjnych ojca Maksymiliana Kolbego. 26 sierpnia 1978 r. brał udział w konklawe, które wybrało papieża Jana Pawła I, a 16 października 1978 w konklawe, które wybrało kardynała Karola Wojtyłę na papieża. W dniach 2–10 czerwca 1979 przyjął Ojca świętego Jana Pawła II w Polsce, podczas jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Obrońca praw człowieka Podczas wydarzeń marcowych 1968 r. Prymas zdecydowanie występował w obronie podstawowych praw człowieka i Narodu. Wołał: „Nie wolno bić! Chrześcijanin nigdy na nikogo ręki nie podnosi, bo w każdym widzi godność dziecięcia Bożego. Ugodzony może wydawać się sponiewieranym. Ale bardziej poniewiera się ten, który uderza, niż ten, który jest uderzany… Najmilsi, przezwyciężajcie nienawiść miłością.” Po tragicznych wypadkach na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Prymas wypowiedział wstrząsające słowa: „Wasz ból jest naszym wspólnym bólem. Gdybym mógł w poczuciu sprawiedliwości i ładu, wziąć na siebie całą odpowiedzialność za to, co się ostatnio stało w Polsce, wziąłbym jak najchętniej… Bo w Narodzie musi być ofiara okupująca winy Narodu… Jakżebym chciał w tej chwili – gdyby ta ofiara przyjęta była – osłonić wszystkich przed bólem, przed męką.” Swą nadzieję na przemiany Prymas wiązał z faktem, że komunizm jest systemem tak bardzo zdegenerowanym, że – prędzej czy później – zapadnie się. Uważał, że na ten właśnie moment trzeba się przygotować, nie narażając się na zbytnie straty lecz wychowując ludzi do tego, by wewnętrznie byli wolni. Po wybuchu strajków w sierpniu 1980 r. na Wybrzeżu Prymas spotyka się z Gierkiem, a później 26 sierpnia wygłasza kazanie na Jasnej Górze. Prymas mówił w nim o potrzebie wolności związkowej oraz o konieczności upominania się o swobody społeczne. Zainicjował przezeń stanowisko Rady Głównej Episkopatu, która wydała 28 sierpnia oświadczenie jednoznacznie popierające postulaty strajkujących. Do Stoczni Gdańskiej wysyła Romualda Kukułowicza jako swego osobistego wysłannik Prymasa. Wobec napiętej sytuacji polityczno – społecznej prymas Wyszyński podejmował starania mające na celu łagodzenie konfliktów na linii rząd – opozycja. W latach 1980 – 1981 pełnił rolę pośrednika w negocjacjach pomiędzy władzą, a „Solidarnością”. Przede wszystkim jednak Prymas cały czas troszczył się o zachowanie w Polsce pokoju społecznego. Na ostatnim spotkaniu z kierownictwem „Solidarności” w marcu 1981 r. tonował radykalne nastroje i mówił: „Chyba ani ja ani panowie nie darowalibyśmy sobie, gdyby popłynęła krew chociaż jednego młodego chłopca”. Był przekonany, że nie mamy żadnych szans w siłowej konfrontacji z reżimem. Uważał, że w tym momencie trzeba się skoncentrować na budowie struktur i samokształceniu, po to, by być silniejszym na dalszych etapach rozwoju sytuacji. Ostatnia droga W marcu 1981 r. nastąpił początek śmiertelnej choroby na tle nowotworowym. 22 maja 1981r. wypowiedział ostatnie przemówienie do Rady Głównej Episkopatu. Powiedział „Żadnych próśb w mojej intencji nie zanoszę do Matki Najświętszej. (…) Waszą żywą wiarę zawsze podziwiałem i waszą gorliwość apostolską, której nie zawsze mogłem sprostać. Same uczucia wdzięczności. Do nikogo – najmniejszego żalu. Na nikim – najmniejszego zawodu, wszystkim pozostawiam moje serce, które nie zabiera ze sobą żadnego zastrzeżenia w stosunku do żadnego z biskupów, do kapłanów i ludu Bożego. Wszystkie nadzieje, to Matka Najświętsza. I jeżeli jaki program – to Ona.” Prymas Polski Stefan kardynał Wyszyński zmarł 28 maja 1981 r. w Warszawie, w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Miał 80 lat, z których 57 przeżył jako kapłan. Trumna z jego ciałem spoczęła w podziemiach katedry św. Jana w Warszawie, a pogrzeb 31 maja 1981 r., z udziałem kard. Agostino Casarolego reprezentującego Ojca Świętego przebywającego w szpitalu po zamachu, stał się wielką manifestacją religijną i narodową.
Na początku kwietnia 1981 r. kard. Stefan Wyszyński ma świadomość, że zbliża się śmierć. Lekarze diagnozują szybko postępujący nowotwór jamy brzusznej. Po wizycie w warszawskiej klinice przy ul. Banacha pod datą 1 kwietnia 1981 r. Prymas zapisuje: „Rozpoczyna się via dolorosa wśród przyjaciół Hioba. Homilia Ks. abp. Andrzeja Dzięgi, metropolity szczecińsko-kamieńskiego, wygłoszona podczas Eucharystii sprawowanej dla uczestników XXIV Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę 12 lipca 2015 roku. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Pozdrowieni bądźcie Bracia w biskupstwie – Pielgrzymi jasnogórscy, w tej szczególnej dorocznej modlitwie Rodziny Radia Maryja. Pozdrowieni bądźcie drodzy i zacni Ojcowie Paulini razem z Ojcem Generałem, niestrudzenie otwierający bramy tego Sanktuarium przed każdym, kto chce przyjść, aby stanąć przed Matką i Królową, w Nią się wpatrzeć, w Nią się wsłuchać, Jej zawierzać siebie i sprawy innych, których imiona w sercu niesie. Bądźcie pozdrowieni kochani Ojcowie Redemptoryści, którzy w naszym pokoleniu daliście Narodowi, Ojczyźnie, naszej Ziemi i Kościołowi niezwykłe dzieło Radia Maryja i Telewizji Trwam oraz inne dzieła przy nich wyrosłe – dzieła żyjące i żywotne, tętniące mocą i nadzieją, poruszające serca i odmieniające serca. Dziękujemy Wam za te dzieła, Ojcze Prowincjale Prowincji Warszawskiej i niestrudzony Ojcze Dyrektorze. Pozdrawiamy Was dzisiaj i otaczamy Was modlitwą. Ogarniamy Was modlitwą i prosimy o wytrwanie dla Was. Bądźcie pozdrowieni Bracia Kapłani. To Wy jesteście siłą Kościoła, także na polskiej ziemi. Od Waszej osobistej wiary tak wiele zależy. Od Waszego świadectwa, radości serca i zaangażowania zależy dynamizm wspólnot parafialnych. Bądźcie pozdrowieni na tym szlaku pielgrzymowania do Matki Kapłanów i Królowej naszej Ojczyzny. To za Wami idzie lud Boży, za Wami klęka, za Wami się zawierza, za Wami śpiewa, za Wami odzyskuje nadzieję i za Wami idąc – podejmuje największe i najtrwalsze dzieła. Bądźcie pozdrowieni Szanowni Państwo Parlamentarzyści Parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej i Parlamentu Europejskiego. Pozdrawiając Was, szczególnie dziękujemy za mądrą i odważną walkę o sprawy Boże, o sprawy rodziny, małżeństwa, o sprawy życia i o sprawy ludzi biednych, zatroskanych, wykluczonych, zapomnianych, cierpiących. Bądźcie pozdrowieni Siostry i Bracia – Pielgrzymi dzisiejszego dnia, cała Rodzino Radia Maryja, która wpisana jesteś w naszym pokoleniu jako szczególna tkanka naszego Narodu. Nie tylko cząstka, ale tkanka szczególna, bo to dzięki temu środowisku i tej Rodzinie Polacy mieszkający i w Stanach Zjednoczonych, i w Australii, i w Europie, i na Wschodzie, czują się jednością, mogą się rozpoznawać, wiedzą o sobie dużo, znają się i uczą się na nowo mądrej i skutecznej współpracy. Jako szczególna tkanka polskiego Narodu, tutaj na Jasnej Górze, jesteście przy naszej Matce i Królowej jako dzieci szczególnie Jej bliskie. Jako Jej rodzina, Maryjna, o Jej duchowości, o Jej sposobie zawierzania, o Jej zaufaniu Panu Bogu i o Jej gorliwości w wykonywaniu Bożych dzieł. Bądźcie pozdrowieni w tym szczególnym dniu modlitwy, pielgrzymowania, nadziei i umocnienia. Wsłuchujemy się w Słowo Pana – to z dzisiejszej niedzieli, to, które Kościół Święty przed nami dzisiaj otwiera i podaje nam jako duchowy pokarm. W tym Słowie Bożym u św. Pawła Apostoła słyszymy, że trzeba, że jest to Bożą myślą, że jest Bożym zamiarem, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: i to, co w niebiosach i to, co na ziemi. Zatrzymało mnie to Słowo, że nie tylko to, co w niebiosach, ale zjednoczyć w Chrystusie także wszystko to, co na ziemi. Będzie to nowe zjednoczenie po tamtym pierwszym wielkim zjednoczeniu w Duchu Bożym, po którym rozsypali się ludzie, gdy zgrzeszyli. Teraz będzie nowe zjednoczenie. I będzie ono możliwe tylko w Chrystusie jako Głowie. Sięgamy do Świętej Ewangelii i słyszymy jak Jezus Chrystus rozsyła Apostołów, aby szli do miast, aby wchodzili do domów i aby mówili o tej nadziei na nowy ład, na nowy porządek, na Boże Królestwo. Zadziwia nas ta prośba Jezusa Chrystusa, aby wysłannicy Jego Ewangelii, idący w mocy Jego Ducha, nie szukali żadnych ziemskich gwarancji: nie bierzcie dwóch sukien, nie gromadźcie zapasów, nie gromadźcie pieniędzy w trzosie. To wszystko jest ważne, ale nie w tym jest Wasza nadzieja i nie w tym jest Wasza moc. Jesteście wyposażeni także we władzę nad duchami nieczystymi, nad siewcą kłamstwa, nad siewcą niezgody, nad siewcą śmierci, nad odwiecznym przeciwnikiem Pana Boga, który chciałby z Boga drwić. Chciałby coraz bardziej drwić z Boga. Chciałby porwać, odebrać Bogu wszystkie dusze. Idziecie wyposażeni we władzę nad tymi duchami. One będą Wam posłuszne, poddane, pod jednym warunkiem: że mocą Waszą będzie moc Boża. Dalego nie szukajcie gwarancji ziemskich, ale w Bożą moc wyposażeni idźcie od domu do domu, od miasta do miasta i wszędzie nieście pokój. Zadziwia mnie też, a czasem nawet przeraża, to zdanie: jeśli was gdzieś nie przyjmą; jeśli nie będą chcieli słuchać Bożego Słowa; jeśli nie będą chcieli słuchać o Bogu dobrym, pełnym miłości, miłosiernym, sprawiedliwym, działającym, aktywnym, potężnym, skutecznym; jeśli Was nie zechcą słuchać – wyjdźcie i strząśnijcie proch z nóg waszych. To będzie świadectwo przeciwko nim. Sodomie i Gomorze lżej będzie w dzień sądu niż tym domom, tym rodzinom i tym narodom, które zamknęły swoje serca na Boże Słowo, na Bożą prawdę, na Boże życie. I staje przed nami prorok Amos, prorok nietypowy. Kimże ja jestem, Boże? Jestem zwykłym robotnikiem. Nacinam sykomory, pracuję na roli, w gospodarstwie. Kimże ja jestem, bym miał iść i przemawiać w Twoim Imieniu? Idź i prorokuj do Mego narodu. Idź i przemawiaj w Moim Imieniu. Poruszyło się i moje serce, gdy odczytałem te słowa: idź i przemawiaj do Mego Narodu. Zatrzymało mnie słowo: Naród, razem ze słowem: Ojczyzna, i z tym wyjątkowym imieniem: Polska. To moja Ojczyzna, to moja Matka, to mój Naród, to moja Ziemia. Te słowa w sposób niepowtarzalny i z wyjątkowym akcentem wypowiadał św. Jan Paweł II: ta Ojczyzna to jest moja Matka; to są moje siostry i moi bracia. Uświadomiłem sobie, że jesteśmy jako Naród wyjątkową rodziną. Rozpoznajemy siebie jako Naród nie tylko według kryterium językowego, nie tylko według kryterium kultury, nie tylko według kryterium dziejów, z których jesteśmy albo dumni albo których się wstydzimy. Naszych, polskich dziejów, nie wstydzimy się. Z naszych polskich dziejów, pokoleń naszych ojców, możemy być dumni. Możemy dzieje te pokazywać innym narodom bez wstydu i bez kompleksów. Jednocześnie uświadamiamy sobie, że gdy chcemy mówić o sobie jako o Narodzie, musimy sięgnąć do jeszcze innego kryterium – nie tylko społecznego, kulturowego, gospodarczego czy politycznego, tym bardziej nie tylko do kryterium językowego. Sięgamy do kryterium duchowego. W Starym Testamencie jest taka przejmująca scena, opis sytuacji ówczesnego świata. Wielcy tego świata byli w stanie wówczas zorganizować i utrzymać w swoim władaniu całą ludzkość. W swojej pysze postanowili, że skoro już są tacy mocni, skoro już ten nowy porządek świata, własny porządek świata, zorganizowali, to teraz mogą stanąć przeciwko Bogu: zbudujemy wieżę, która sięgnie nieba. Pokażemy Bogu, że już nie jest nam potrzebny. Wszystkie narody, nad którymi rozciągnęli swoją władzę, wprowadzili w ten system przeciwko Bogu, do tych działań przeciwko Bogu. Zaczęła się budowa wieży Babel jako szczególny znak ówczesnego nowego, bezbożnego porządku świata. W Piśmie Świętym czytamy, że Pan Bóg poróżnił wtedy ich języki, pomieszał je. Gdy medytujmy nad tym dziwnym zdaniem, uświadamiamy sobie, że coś się wtedy dokonało w ludzkich duszach, u niektórych ludzi, u niektórych ludów, plemion. Bo rozpoznawszy, że pod rozkazem władców świata biorą udział w działaniach przeciwko Bogu, poczuli w sobie sprzeciw. Powiedzieli: NIE. Zaczęli mówić językiem posłuszeństwa Bogu. Zaczęli wołać o Boże prawo. I odmówili udziału w bezbożnym dziele. Odeszli w inne strony świata. Tam jest początek zróżnicowanych narodów. Tak naprawdę od tamtej pory narody najbardziej rozpoznają się po tym, czy są wierne Bogu, czy są wsłuchane w głos Boga, czy mają w sobie siłę, by iść za głosem Boga, czy chcą iść za głosem Boga i po drogach Bożych, czy chcą wykonywać Boże dzieła, czy też nie zależy im na Bogu, czy też Boga lekceważą, drwią, odrzucają. Sięgając do Starego Testamentu, musimy sobie uświadomić tamten przykład i tamten początek. Gdy mówimy o sobie jako o Narodzie, to musimy szukać naszego narodowego odniesienia do Boga, do Bożych spraw. Bóg dał nam też w Starym Testamencie inny szczególny przykład, szczególne laboratorium narodowego życia: wskazał jeden Naród, który wybrał i pokazał, jak go prowadzi, jak chce go prowadzić. Bóg wybiera sobie każdy naród i go prowadzi. Chce prowadzić każdy naród. Na przykładzie zaś tego jednego Narodu chciał nam wszystkim pokazać, co się dzieje w dziejach narodu, gdy jest on wierny Bogu i co się dzieje, gdy naród ten od Boga odchodzi, gdy odchodzi od prawdy, od sprawiedliwości, szczególnie zaś od miłości. Także i my, jako Naród, rozpoznany, umiłowany i też wybrany na nasz polski sposób, przez naszego Boga, uświadamiamy sobie, że – obok innych narodów – nam wskazał Pan naszą polską drogę, nasze polskie dzieje, nasze polskie ścieżki. Przepięknie mówił o tym już podczas pierwszej pielgrzymki na ziemię ojczystą w 1979 roku św. papież Jan Paweł II, gdy mówił o obecności Jezusa Chrystusa w naszych polskich dziejach; gdy mówił, że bez Chrystusa nie sposób zrozumieć do końca naszych polskich dziejów, bo sam Chrystus te dzieje współtworzył, sam Chrystus te dzieje z nami przeżywał i chce je przeżywać dalej. Spontaniczna odpowiedź Narodu na Placu Zwycięstwa była wtedy przedziwna. Dominowały wówczas dwa śpiewy, którymi uczestnicy liturii przerywali homilię, jakby dopowiadając swój komentarz. Jeden z tych śpiewów brzmiał: Chrystus Wodzem, Chrystus Królem, Chrystus Władcą nam! Papież zatrzymywał się przy tym śpiewie, włączał się w ten śpiew, jakby stawiał osobistą pieczęć na tej aklamacji, na tej treści i na jej skutkach. Drugi śpiew, który wtedy dominował, brzmiał: My chcemy Boga, Panno Święta /…/. Z tą przedziwną końcową aklamacją: My chcemy Boga /…/ On naszym Królem! On nasz Pan! Tak rodziła się Solidarność, rodziło się nowe rozpoznanie, kim jesteśmy jako Naród polski, jak wyrastamy z naszych dziejów w tym pokoleniu i z jaką mocą możemy iść w nowe dziś i w nowe jutro. Nic się nie zmieniło od roku 1979 w sprawach duchowych rozpoznań i duchowych wyborów. Nic się nie zmieniło także w dzisiejszym czasie. Jeśli chcemy rozpoznawać siebie jako Naród, musimy te same słowa wyśpiewywać często, świadomie – jako świadomy wybór i świadomą aklamację: My chcemy Boga, bo to On jest naszym Królem, bo On nasz Pan. Maryja uczy nas tego. Nieustannie wskazuje na Chrystusa, prowadzi nas do Niego. Maryja uczy nas tego także w naszych polskich dziejach. Wiemy to, bo przywołujemy pradawny, tysiącletni śpiew, przypisywany św. Wojciechowi: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena, Maryia /…/ ziszczy nam, spuści nam. Kyrie eleison. Ten śpiew prowadził nas przez pokolenia, aż po Grunwald. Ten śpiew pokazywał, jaka jest metoda rozpoznawania Bożych dróg i jaka jest metoda dokonywania właściwych, dziejowych, narodowych i państwowych wyborów: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena – skoro Ona jest sławna Bogiem, to i każdy, kto chce znaczyć i dokonać cokolwiek istotnego, musi być też Bogiem sławny. Maryja uczyła nas poprzez nasze dzieje, abyśmy zawierzali Jej, byli w Nią wpatrzeni i za Nią podążali. Gdy Rzeczpospolita chyliła się już, pod błękitnymi sztandarami stanęli ci, którzy chcieli Ją ratować. Tak zwoływaliście się, Siostry i Bracia, i na tę pielgrzymkę. Gdy ponawiane było zaproszenie, apel, w tle nieustannie słychać było melodię i słowa: Błękitne rozwińmy sztandary; i słowa: Drży szatan, wysuwa mu berło się z rąk; oraz słowa: Słyszycie? Zwycięstwa gra dzwon! Zwycięstwa gra dzwon, tylko błękitne rozwińmy sztandary, bośmy: spod znaku Maryi, rycerski my huf (hufiec). Tymi słowami rozpoczęliśmy także tę modlitwę i tę liturgię. Szliśmy poprzez dzieje szepcząc: Pod Twoją obronę, szepcząc: Zdrowaś Maryjo, patrząc w wizerunek Częstochowskiej Pani w domach i w chatach, w pałacach i na emigracji. Szliśmy w dwudziestym roku, przed Nią klękając i Ją o szczególne orędownictwo prosząc. I wyprosili ojcowie nasi Cud nad Wisłą. Wyprosili, ku zaskoczeniu świata i ku zdumieniu generałów, oficerów i żołnierzy, bo to Ona zainterweniowała – Matka i Królowa, Przewodniczka i Nauczycielka, Hetmanka i Powierniczka, Pocieszycielka. Idziemy, już po II wojnie światowej, w nowym czasie, prowadzeni przez wielkiego Proroka tamtego pokolenia – Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Idziemy, powtarzając: Królowo Polski – przyrzekamy! Te słowa Ślubów Jasnogórskich ujęte zostały w przepiękną pieśń: O wielka Matko Boga i człowieka, Tobie ojcowie nasi ślubowali. Twojej pomocy wołali: Królowo Polski – przyrzekamy! Bronić będziemy każdej polskiej duszy, by daru łaski nigdy nie straciła! Każdej polskiej duszy. Będziemy czuwać, by kołyska polska smutkiem i pustką nigdy nie świeciła. Królowo Polski – przyrzekamy! Ten ład społeczny i społeczną wrażliwość wypowiadaliśmy wtedy w Ślubach i wyśpiewujemy w tej pieśni: Królowo Polski – przyrzekamy! Idziemy i dzisiaj, prowadzeni poprzez dzieje Ojczyzny naszej w nowy czas, świadomi, że jesteśmy Narodem tysiącletnim. Niektórzy komentatorzy dziejów słowiańskich mówią, że o wiele starszym. Sięgają nawet odważni komentatorzy do tezy, że historia polskiego Narodu razem z historią Słowian to jest kilka tysięcy lat i że były to ziemie doskonale zorganizowane i doskonale administrowane, bo zatrzymywały się na progu tych ziem rzymskie legiony. Kupcy, wywiadowcy, chodzili po słowiańskich ziemiach, ale legiony rzymskie na te ziemie nie weszły. Była wymiana handlowa, ale legiony rzymskie tu nie weszły. To były ziemie dobrze zorganizowane i dobrze zsynchronizowane politycznie i gospodarczo. Ewangelia święta – przyniesiona na słowiańskie ziemie przez świętych Cyryla i Metodego, których wysłannicy chodzili także po naszych ziemiach, przyjęta formalnie aktem konstytucyjnego chrztu, wyborem politycznym przez Mieszka I, chyba największego polityka polskiego całego Tysiąclecia – przyjęta wtedy przez ojców Ewangelia stała się niemal konstytucyjną zasadą, by nikomu nie działa się krzywda, by każdy biedny miał udzieloną potrzebną pomoc, by każdy niewinny mógł się czuć bezpieczny, by wszyscy stawali się jedną rodziną ewangeliczną. Ludzką, ale i Bożą rodziną. Bo jeśli ludzka – to i Boża. Jeśli Boża – to i ludzka. Idziemy przez nasze dzieje świadomi, że jesteśmy pośrodku Europy. Powiedział przepięknie św. Jan Paweł II, że Europa oddycha na dwa płuca. Ujął to poetyckim językiem, ale jakże trafnie. Jest w tym ogromna prawda, bo można powiedzieć nawet, dość radykalnie, że Zachodnia Europa oddycha zachodnim płucem: z pewną fascynacją nad instytucjami prawnymi, z fascynacją nad regułami życia społecznego. Miewa tylko problem z odróżnieniem, co jest godziwe, a co nie. Wydaje się im, że jeśli coś jest wpisane w ustawy, w konwencje, w rozporządzenia, to to już jest koniec dyskusji: to już musi być dobre. A to nie jest prawda. Bo serce człowieka wierzącego rozpoznaje i wyczuwa intuicyjnie, albo jest w stanie rozumnym działaniem pogłębić tę analizę i dojść do odpowiedzi, że coś, co jest zgodne z instytucjami prawa, może się jednak okazać niegodziwe, wręcz złe, wręcz może się okazać źródłem cierpienia. Można powiedzieć, że Europa Wschodnia oddycha wschodnim płucem. Twierdzą niektórzy z komentatorów dziejów Wschodniej Europy, że jest tam zbyt duże zaufanie do władcy: skoro władca tak powiedział, to widocznie to jest dobre; on wie lepiej; lepiej idźmy za nim i jak on rozstrzyga, tak róbmy. Do dzisiaj jest coś szczególnego w tej mentalności i kulturze ludzi zachodu i ludzi wschodu. To dlatego politycy zachodu tak trudno porozumiewają się czasem z politykami wschodu. My idziemy pośrodku Europy, znając i Zachód – i szanując prawo, ale dobre prawo; znając i Wschód – i szanując władców i przełożonych, ale tych godziwych, sprawiedliwych i uczciwych. I stać nasz Naród było, już za Władysława Hermana, powiedzieć NIE sprawcom niegodziwości w życiu publicznym, społecznym, gospodarczym. Wcześniej stanął Naród przeciwko królowi Bolesławowi Śmiałemu i też powiedział: NIE. Król jest sługą Narodu. Ma słuchać Narodu. Naród chce mówić także do króla. Naród ma prawo głosu. Ten, który sprawuje rządy ma obowiązek wsłuchać się w ten głos. Tak się rodziła Rzeczpospolita: dobro wspólne, państwo dla wszystkich, kraj otwarty dla wszystkich; kraj, w którym biedak mógł rozmawiać z królem, a głos króla bywał równy głosowi biedaka, gdzie bogacz zasobny czuł się współodpowiedzialny za to, że ktoś obok niego głoduje. Rzeczpospolita – sprawa dla wszystkich. Dom dla wszystkich, z jednakowym otwarciem i jednakowymi szansami. Idziemy poprzez dzieje świadomi, że tu, pośrodku Europy, ten nasz duch, wyrosły z doświadczeń słowiańskich, jeszcze przedchrześcijańskich, z upodobania wolności, jest prześwietlony i umocniony ewangelicznym prawem miłości i woli współpracy. Idziemy otwarci na inne narody. Łatwo się z nimi jednoczyliśmy i łatwo dawaliśmy im dom w naszym polskim Domu, bo to jest normalne, oczywiste, to jest dobre. I nic się nie zmieniło w polskiej duszy także dziś i oby nic się nie zmieniało w polskiej duszy przez następne pokolenia, aż do kresu dni, aż do kresu istnienia świata. Będzie tak, jeśli zachowamy i wierność Bogu, i wierność naszym dziejom, i zasadom, i wartościom. I jeśli zachowamy miłość i zaufanie dla Najświętszej Panienki. Dzisiaj przychodzimy, niosąc nasze i bóle i smutki, radości i nadzieje, nadzieje na Polskę. Ona jest w naszym sercu. Miał rację Prymas Tysiąclecia przypominając nam i pokazując siebie: Po Bogu najbardziej umiłowałem Polskę. Miał rację mówiąc, że Polska – Matka nasza, Ojczyzna nasza – warta jest tego, by oddać jej do dyspozycji wszystko, co się posiada; wszystko czym i kim się jest; całe swoje życie i zdrowie, siły i emocje; wszystko, co tylko możemy dać, nawet bardziej, niż własnej rodzinie czy przyjaciołom; bardziej niż samemu sobie. Polska to Matka, po Bogu umiłowana najbardziej. To jest trudny program. To jest głęboki i piękny program. Ale to jest program możliwy i potrzebny także dzisiaj. Polska dzisiaj potrzebuje ludzi, którzy ją umiłują po Bogu najbardziej. Boga umiłują na pierwszym miejscu, i razem z Maryją pokochają Ojczyznę. Wtedy dopiero sprawy życia wspólnotowego, gospodarczego, kulturalnego i politycznego potoczą się sprawniej, dynamiczniej i skuteczniej. Świat nas już wyprzedza w szukaniu nowego języka na temat problemów społecznych, gospodarczych i ekonomicznych. Kilka dni temu, zafascynowany słuchałem długiego słowa papieża Franciszka, który w Boliwii, na spotkaniu z tak zwanymi ruchami ludowymi, dokonywał niezwykłej oceny systemu przemocy ekonomicznej w skali całego świata. Systemu, który opanował wszystkie kraje, który jest rozpoznawalny w różnych kulturach i na różnych kontynentach. Systemu, który sprawia, że praca zwykłego człowieka jest oceniana nie na tyle, na ile jest warta, ale na tyle, na ile da się z niej wycisnąć jak najwięcej, i jak najwięcej zostawić w rękach tych, którzy tę pracę organizują: w rękach przedsiębiorców, biznesmenów, w rękach wielkiej światowej finansjery. Wypowiedział Ojciec Święty słowa zachęty, aby próbować, nawet w prosty sposób, budować nowy ład społeczny i gospodarczy. Nawet powiedział symbolicznie o zwykłych, małych spółdzielniach zbieraczy tektury. Ważne jest, by tylko łączyć siły, łączyć umysły, łączyć serca i łączyć działania w imię Boga. Postawił pytanie: Czy ty, który jesteś bezrobotny, możesz coś uczynić? Wydaje ci się, że nie. Czy ty, który jesteś biedny, pozbawiony wszystkiego, wykluczony, bezdomny, możesz coś uczynić? Wydaje ci się, że nie, że ty nic nie możesz. I odpowiedział: Ty też możesz. Ty też możesz dużo. Poruszyły mnie te słowa, bo myślę i o polskich rolnikach, gospodarzach polskich, których wszystkich pozdrawiam i za to zielone miasteczko w Warszawie, trwające sto kilkadziesiąt dni, dziękuję! Także rolnikom z zachodniego Pomorza. Z zadziwieniem myślę, co się stało z rządzącymi Polską, skoro polski gospodarz musi oderwać się od pługa, od siewnika i od swojego zagonu i trwać w Warszawie przed budynkiem rządowym i czekać miesiącami, aż ktoś zechce wysłuchać głosu prawdy, głosu mądrej rady dla Polski. Co się stało z Wami, rządzący? Czemu głusi byliście tyle czasu? Kto was ogłuszył? To samo dotyczy i rodzinnych gospodarstw rolnych i rodzinnych firm. Co się dzieje z tymi interpretacjami prawnymi? Zdumiony słuchałem propozycji referendum na temat, czy w wątpliwości, gdy jest rozbieżność interpretacyjna pomiędzy tym, co mówi obywatel, a tym, co mówi urzędnik skarbowy: czy stawać po stronie obywatela? To jest zadziwiające, że ktoś o to pyta. To są rzeczy oczywiste. Takie rzeczy nie powinny podlegać żadnym referendom. To jest nieporozumienie, jeśli urzędnik czuje się upoważniony, by wyrywać ostatni grosz i nasyłać komornika na firmę, której wystarczyłoby dać zgodę na miesiąc czy trzy miesiące programu naprawczego, bo firma bez swojej winy nie otrzymała zapłaty za towary i dlatego nie może zapłacić podatku. Potem firmy nie ma, i nic nie wpłynęło do urzędu skarbowego, i nic nie wpłynie już od tej firmy, bo zbankrutowała. Wtedy cisza. To jest niegospodarne, zadziwiające. Niewiele się w Polsce zmieni, dopóki nieliczna grupa teoretyków, której się wydaje, że wszystko wie najlepiej, będzie głucha na argumenty prostego gospodarza, prostego rzemieślnika, zwyczajnego ojca i zwyczajnej matki, zwyczajnego nauczyciela, zwyczajnych pracowników. Ci wiedzą najlepiej, co jest dobre dla Polski, co jest dobre dla rodziny, co jest dobre dla ludzi. Z tym przychodzimy dzisiaj do Matki, Królowej. Przedstawiamy Jej nasze niepokoje, smutki i wołamy: Matko, uproś jeszcze raz u Syna swojego łaskę, abyśmy mogli powierzać ważne urzędy ludziom mądrym i dobrym, otwartym na wszystkich ludzi, otwartych na cały Naród, otwartych na sprawy całego państwa, a nie tylko jednej grupy ludzi; umiejących słuchać, a nie zatykających uszy. W tej nadziei i w tym kontekście pytam Maryi: co mamy czynić dalej. A Maryja odpowiada: czyńcie, co mój Syn wam powie. A Syn mówi: napełnijcie stągwie wodą. Napełnijcie tak, jak potraficie. Ale najpierw się wsłuchajcie w głos Boga: w wyciszonym sercu, często na kolanach, często w modlitwie, w medytacji, a nie w pośpiechu. Jeśli mamy coś zmienić w Narodzie, w sprawach społecznych, to pamiętajmy: trzeba to najpierw wymodlić, wybłagać, także przepraszając Boga za grzechy tych, którzy nami rządzą i grzechy tych, którzy wprawdzie nie rządzą Narodem, ale rządzą swoją firmą, swoim przedsiębiorstwem, i też często krzywdzą pracownika, bo wydłużają czas pracy i nie zawsze za ten czas pracy zapłacą, bo często gnębią i szantażują mówiąc – tu mam kilku na twoje miejsce. W takiej atmosferze, nawet w niewielkiej firmie, nie czuć Bożego Ducha, nie czuć Ewangelii. Mamy za kogo przepraszać Boga i mamy o co Boga prosić. Patrzymy dzisiaj w nasze serca. Przynosimy sprawy małżeństwa i rodziny. Wskażę krótko tylko na dwie rzeczy. Ciągle nas boli konwencja o przemocy w rodzinie. Jak mówią fachowcy, prawnicy: powinno być – jeśli już musi być – to o przemocy domowej, a nie przemocy w rodzinie. Rodzina nie jest środowiskiem przemocy. Środowiskiem przemocy są najczęściej ci – statystyka to mówi – którzy żyją na podobieństwo rodziny, ale rodziną nie są i rodziną się nie czują. Tam rzeczywiście może dochodzić do przemocy. Tam, gdzie rodzina jest prawdziwa, oparta na Bożym prawie, Bożej miłości, przemocy nie ma. Tam jest Bóg, tam jest miłość, tam jest zgoda i współpraca, tam jest nadzieja i poczucie bezpieczeństwa. Co jednak możemy uczynić, skoro ten dokument – od strony czysto prawnej pełen chaosu, pełen pomieszanych pojęć – który jest swoistym skandalem prawniczym, jest jednak wpisany w polski system prawny i będą na ten dokument powoływali się i prokuratorzy, i sędziowie, i urzędnicy. Musimy – jako obywatele Rzeczypospolitej – jeszcze bardziej uważać na to, co czynimy, na to, jak żyjemy w rodzinach, w domach, w sąsiedztwie, aby nie dawać przesłanek, by się ktoś tym niegodziwym, niemądrym dokumentem posługiwał. To jest zadanie dla tak zwanego cichego oporu wobec złego prawa; aby z tego złego prawa nikt nie mógł korzystać; by nie było wręcz okazji, by z niego korzystać. Jednocześnie jest to zadanie dla ludzi mądrych i odważnych, aby prawo niemądre naprawiać – zawsze można to czynić. Rzecz druga, dotycząca rodziny i małżeństwa, dotyczy szczególnie odpowiedzialności rodziców za dzieci. Każde dziecko Bóg daje rodzicom, i to rodzice jako pierwsi za nie odpowiadają. Coś się stało w ostatnich miesiącach, nawet kilku latach, ale szczególnie w ostatnich miesiącach w Polsce. Państwo nabrało jakiejś nowej siły i zbyt łatwo decyduje się na odbieranie dzieci rodzicom tylko dlatego, że w domu jest bieda, albo, że jest chwilowy nieład, bo może ktoś zachorował i nie miał siły posprzątać. To pierwsza rzecz wtedy: odebrać rodzicom dzieci. To jest przerażające! To nie tak! Wołamy stąd, z Jasnej Góry, do Was: urzędnicy, pracownicy opieki społecznej, asystenci rodziny – nie nadużywajcie tych przepisów! To Wy odpowiadacie potem – wykonując te decyzje – za cierpienia dzieci, za cały ogromny problem – często później wieloletni. Ja wiem, że to nie tylko od Was wszystko zależy, że są sytuacje, że jest Wam wydawane polecenie. I znowu dochodzimy do przestrzeni, w której człowiek dobry musi umieć powiedzieć NIE, bo mu sumienie nie pozwala. Tu jest przestrzeń na sprzeciw sumienia, gdy polecenie wydane urzędniczo narusza porządek sumienia urzędnika. Urzędnik musi mieć prawo powiedzieć: odmawiam. I nie mogą wobec niego być wykonywane żadne sankcje. Ale ból jeszcze większy dotyczy sprawy przywracania opieki rodzicielskiej, przywracania dzieci do ich domów. Śledzimy w „Naszym Dzienniku” – tam najczęściej można te reportaże spotkać, i w reportażach Radia Maryja i TV Trwam – niektóre kazusy i jesteśmy zadziwieni, że decyzję o odebraniu dzieci podejmuje się w kilka godzin, najwyżej w kilka dni. Gdy zaś potem, za następne kilka dni, już są wszystkie warunki spełnione, aby dzieci wróciły, okazuje się, że wtedy działają procedury wielomiesięczne: pół roku i dłużej. Dziecko zaczyna mieć żal do rodziców: kiedy wrócę do domu? A rodzice płaczą i bezradnie rozkładają ręce. To jest zadanie dla ośrodków diagnostycznych i dla sądów rodzinnych i opiekuńczych. Trzeba tę praktykę naprawić. To też zależy od Was, którzy te decyzje podejmujecie: czy czekacie miesiącami, czy je szybko wykonacie. Wykonujcie jak najszybciej, bo szkoda dzieci i szkoda rodziców. Z tym przychodzimy do Matki. Ona musiała ze swoim Synem Jezusem, pod opieką św. Józefa, uchodzić do Egiptu przed przemocą, przed grożącym niebezpieczeństwem. Ty Matko wiesz, co przeżywają serca matek i ojców, którym dzieci są odbierane. Matko! Wstaw się do Syna swojego! Pomóż nam zmienić tę sytuację. Pomóż nam zmienić niegodne praktyki. Pomóż nam przywrócić bezpieczeństwo dzieciom i rodzinom i domom całym. Przychodzimy dzisiaj z jeszcze większym bólem dotyczącym ostatnich dni, niemal ostatnich godzin. Tyle głosów rozsądku było wypowiedzianych na temat in vitro. Tyle rozumnych argumentów padło: i ze strony Episkopatu Polski i ze strony profesorów nauk medycznych, odważnych, mądrych, śmiałych, którzy mówili wprost. Tyle głosów rozumu padło od parlamentarzystów w dyskusjach na komisjach parlamentarnych oraz na sesjach plenarnych. Tyle głosów rozumnych – i co z tego? Dlaczego głusi zostaliście Wy, którzy tę ustawę wprowadzacie do systemu prawa i polskiego życia? Dlaczego głusi jesteście na głos rozumu, na racjonalne argumenty? Kto Was ogłuszył? Co się stało? Czy Was ktoś przestraszył? Czy Was ktoś zaszantażował? Co się dzieje w polskim parlamencie? Zadziwiony jestem, patrząc od wielu lat i śledząc różne sytuacje i różne trudne decyzje w polskim parlamencie, jak w ostatnich miesiącach i w ostatnich dniach wielu jest jak ogłuszonych, bo głusi są na argumenty rozumu. Próbują powtarzać, że to jest kwestia wiary: czy życie jest od początku, od poczęcia, czy dopiero później. Nie! To jest prawda naukowo od dawna udowodniona. A ja słyszę głos parlamentarzysty, który mówi: ja nie wiem, kiedy się życie poczyna. Chciałoby się powiedzieć: proszę wziąć pierwszą encyklopedię z brzegu. Tam się pan/pani dowie. Proszę wziąć podręcznik do szkoły podstawowej, do czwartej klasy, tam się pan/pani dowie, kiedy się zaczyna ludzkie życie. Jak można wpisać w ustawę, że dziecko poczęte, żyjące, jest rozumiane jako zlepek komórek? To jest nierozumne. To boli, to dziwi i zaskakuje. Mówicie, że to sprawa sumienia. Nie! To jest sprawa myślenia! To sprawa racjonalnego rozumowania, otwarcia się na argumenty nauki i rozumu. Gdybyście przygotowali tę ustawę jako niegodziwą, to byłoby to kwestią sumienia dla ludzi wiary. Ale wyście ją przygotowali zbrodniczą, bo się tam odmawia człowieczeństwa człowiekowi już żyjącemu, poczętemu. Wyście ją przygotowali zbrodniczą, bo można ludzi bezkarnie zabijać tylko dlatego, że się to dziecko komuś nie udało, jakiemuś profesorowi w laboratorium, że jest chore, że źle się rozwija. To jest czysta eugenika! To jest zbrodnia! Przygotowaliście ustawę zbrodniczą, ponieważ dzieci zamrożone, zatrzymane w rozwoju, zatrzymane w procesie życia, czekające na żar miłości serca ojca i matki, czekają w lodowatym zimnie, aż im ktoś zdecyduje i pozwoli, czy mogą żyć dalej, czy już nie. A po dwudziestu latach: że już nie mają prawa żyć, że będą zabite – to jest zbrodnicze. Wiem, co mówię i nie boję się tego tak nazwać. Pomijam inne kwestie, dotyczące naruszenia praw dziecka do znajomości swoich rodziców, niebezpieczeństwo późniejszych związków kazirodczych, naruszenia innych relacji i więzi rodzinnych. To jest wszystko skandaliczne w systemie prawa. Ale to, co powiedziałem wcześniej, jest zbrodnią, i to nie pozostanie bez skutków. To będzie miało skutki, jeżeli to wejdzie w życie. I to Wy pozostaniecie podpisani pod tą ustawą na pokolenia. To Wasze imiona i nazwiska będą przywoływane przy tej ustawie tak, jak do dzisiaj przywoływane jest całe to środowisko, które po II wojnie światowej, w 1956 roku, wprowadziło ustawę dopuszczającą zabijanie dzieci nienarodzonych. A ta ustawa jest jeszcze gorsza. Jeszcze więcej cierpienia zapowiada i jeszcze więcej problemów społecznych będzie rodzić. Z tym przychodzimy Matko i Królowo do Ciebie. Przychodzimy z tym bólem i pytamy, co uczynić? Uczyńcie wszystko, co mój Syn wam powie. Może się za mało modliliście? Może za mało pokutowaliście? Przyznaję się, ja chyba też w ostatnich dniach i tygodniach w tej sprawie modliłem się za mało. I pewnie pokuty podjąłem za mało. Dopóki jednak jest czas, to trzeba nam wezwać się nawzajem. Już nie raz, Siostry i Bracia świeccy, wzywaliście kapłanów i biskupów do modlitwy. Tym razem wzajemnie, my biskupi, kapłani, osoby życia konsekrowanego, ludzie świeccy – zarówno stojący na wysokich stanowiskach, jak i prosty lud – wzywajmy się wzajemnie: na kolana, do modlitwy, do pokuty, do wielkiego zawierzenia. Ile było w nas radości, gdy przed 24 maja dziewięciodniowa nowenna bardzo wielu ludzi – poprzedzona wcześniej modlitwą nielicznych – dała piękny owoc, dla wielu zaskakujący. Ileż było w nas radości. Ale moje serce mówi, że tak, jak potrzeba było kilka tygodni modlitwy przed wyborami prezydenckimi, tak trzeba teraz kilka miesięcy wytężonej modlitwy i pokuty przed wyborami parlamentarnymi. Trzeba potem kilku lat modlitwy i trudów, aby się coś naprawdę w Narodzie odmieniło, i w Ojczyźnie by się odmieniło. Chcemy o to prosić Boga przez Maryję. Chcemy te sprawy Maryi zawierzać. Chcemy się od Niej uczyć zawierzenia i od niej uczyć błagania do Boga. Jeszcze jedno słowo – tym razem nie do Was, tu obecnych. Chociaż, kto wie? Może i są tu pośród nas, a może słuchają, może są z nami obecni poprzez radio lub telewizję. Wy, drodzy Siostry i Bracia, których życie poczęło się w ramach procedury in vitro – Wam chcemy powiedzieć, że Was kochamy, że Was niesiemy w sercu, że jesteśmy razem z Wami. Wy nie jesteście niczemu winni. Wy jesteście darem Bożej miłości dla świata. Chociaż ten dar został przez dorosłych wymuszony pewnym gwałtem na naturze, w laboratorium, to Wy nie przestajecie być darem Bożej miłości. Odetchnijcie głębiej i swobodniej. Jesteście Bożymi dziećmi. Stańcie przed Bogiem w prawdzie i z wdzięcznością za dar Waszego życia. Chociaż wyrwany Bogu siłą, przecież nie przestaje być Jego darem, Jego tchnieniem, Jego życiem. Nie ma innego ludzkiego życia, jak tylko to, które jest z Bożej ręki i jest Bożym darem. Poczujcie się przed Bogiem wolni. Poczujcie się pełni pokoju i zawierzajcie swoje życie Bogu. Jeśli jeszcze nie byliście na Jasnej Górze, może przyjedźcie tutaj na pielgrzymkę, może prywatną. W któryś wyciszony dzień stańcie przed Maryją. Jej zawierzcie swoje życie. Poczujcie się w Jej dłoniach bezpieczni. My Was kochamy. My Was zapraszamy do wspólnej modlitwy – także modlitwy zawierzenia Narodu, rodzin i każdego ludzkiego życia. Dołączcie i Wy – bo jesteście bardziej doświadczeni i wieloma wątpliwościami targani – dołączcie i Wy do ruchu obrońców życia. I głoście, jak piękne jest życie. To nie jest Wasza wina, że aby się jedno z Was narodziło, to kilkadziesiąt innych dzieci musiało zamrzeć, albo być zabite. To nie jest Wasza wina. Za to odpowiedzą dorośli przed Bogiem: ci, którzy to nakazali; ci, którzy to zaproponowali. Do Was się zwracamy z miłością i wołamy: Bądźcie obrońcami życia! Bądźcie piewcami piękna życia! Nie bójcie się przyjść przed oblicze Maryi! Nie bójcie się stanąć przed Chrystusem! Nie bójcie się być radosnymi, dobrymi, pogodnymi ludźmi! Napełniajmy ten świat miłością o wiele bardziej niż ci, którzy przed Wami nie umieli do końca pokochać. Maryjo, przed Tobą stajemy. Bogurodzico Dziewico. Bogiem sławiena Maryjo. Królowo Polski, której przyrzekamy, do której wołamy, że my chcemy Boga, pod której błękitnymi sztandarami stajemy! Do Ciebie przychodzimy z prośbą za Polskę, bo Ją kochamy, bo Ją chcemy kochać. Chcemy, by nasza Polska była Boża, sprawiedliwa, solidarna, uczciwa, radosna i zgodna. By szła pośród innych narodów świata dzisiejszego jako znak radości i ufności, jako znak twórczej inicjatywy i dobrego gospodarowania w polskim Domu i na polskiej Ziemi. Pomóż nam w tym Maryjo. Pomóż, byśmy umieli o tych sprawach mówić językiem Ewangelii, językiem miłości. Pomóż nam, byśmy pośród chaosu dzisiejszego świata byli siewcami Ewangelii. Maryjo! Gwiazdo Ewangelizacji! Prowadź nas. Prowadź Radio Maryja i bądź jego Opiekunką. Amen. Dziś polskie społeczeństwo jest bardziej spolaryzowane, autorytet Kościoła katolickiego spada, a sam tytuł prymasa ma znaczenie wyłącznie honorowe. Tymczasem jeszcze czterdzieści lat temu, kiedy kardynał Wyszyński umierał, funkcja prymasa wiązała się ze sprawowaniem realnej władzy w Kościele katolickim w Polsce. Warszawa, 25 sierpnia 2021 r. – Narodowy Bank Polski poinformował, że od 26 sierpnia będzie można kupić dwie monety kolekcjonerskie „Beatyfikacja Kardynała Stefana Wyszyńskiego” (temat indywidualny) – złotą o nominale 100 zł oraz srebrną o nominale 10 zł. Na rewersie złotej monety przedstawiono popiersie Kardynała Stefana Wyszyńskiego z profilu oraz napis: SERCE NARODU JEST W SERCU BOGA, będący fragmentem wypowiedzi Kardynała. Na rewersie srebrnej monety znalazło się popiersie Kardynała Stefana Wyszyńskiego wspartego na pastorale oraz odręczny napis: Per Mariam Soli Deo, co znaczy: Samemu Bogu – przez Maryję. Na awersach monety złotej i srebrnej przedstawiony został herb Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Srebrna moneta o nominale 10 zł zostanie wyemitowana w nakładzie do 12 tys. sztuk i można ją będzie nabyć w cenie 150 zł brutto. Nakład złotej monety o nominale 100 zł wynosi do 1500 sztuk, a cena – 2200 zł brutto. Monety będzie można kupić w Oddziałach Okręgowych NBP i sklepie internetowym NBP Kolekcjoner. Więcej informacji można znaleźć w folderze emisyjnym. „Kardynał Stefan Wyszyński (1901–1981), prymas Polski, to jedna z najważniejszych postaci XX-wiecznej historii Rzeczpospolitej. Słowem i czynem odcisnął trwały, niezatarty ślad w dziejach polskiego Kościoła, stając się autentycznym świadkiem Boga i przykładem żywej miłości do ojczyzny. Posługę prymasowską w zniewolonej ojczyźnie rozpoczął w czasie nasilenia walki władzy komunistycznej zKościołem. W okresie stalinizmu został aresztowany i był więziony przez trzy lata w kilku miejscach odosobnienia. W tym czasie napisał „Jasnogórskie Śluby Narodu”, które już po uwolni Większość badaczy jest zgodna, że kard. Wyszyński to jedna z kluczowych postaci najnowszych dziejów Polski. Znaczenie jego działalności i dokonań wykracza jednak daleko poza granice naszego kraju. Był on z pewnością jednym z najważniejszych hierarchów Kościoła Powszechnego drugiej połowy XX wieku. Jan Paweł II z wielkim szacunkiem odnosił się do kard. Stefana Wyszyńskiego Łączyła ich nie tylko wiara, ale również podobne doświadczenia życiowe. Obaj stracili matkę w wieku 9 lat, lubili spędzać czas wśród ludzi, obaj także całym sercem zawierzyli się Maryi -Dzieliło nas prawie dwadzieścia lat, ale czuliśmy się bardzo blisko, rozumieliśmy się - wyznał po latach Karol Wojtyła Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Z plecakiem do kardynała Wyszyńskiego Dzieliło ich prawie dwadzieścia lat życia, a łączyła głęboka i niezwykła przyjaźń. Wszystko zaczęło się od telegramu, który ks. Karol Wojtyła otrzymał z Warszawy, będąc na studenckim spływie kajakowym. Mieli różne osobowości, ale to, co ich łączyło to silna wiara w Boga, miłość do Kościoła, Matki Bożej, której po dramatycznych doświadczeniach w dzieciństwie, zawierzyli swoje dalsze życie. Pierwsze ich spotkanie było przypadkowe. Prymas Tysiąclecia wezwał ks. Wojtyłę do Warszawy. Wtedy też kard. Wyszyński poinformował go, że papież Pius XII, chce mianować go biskupem pomocniczym w Krakowie. Z plecakiem i w turystycznych butach stanął przed prymasem przyszły papież. Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo: Wojtyła z zachwytem wypowiadał się o kard. Stefanie Wyszyńskim, miał do niego szacunek - dzięki silnej wierze kardynała, jego odwadze i zawierzeniu Bożej Opatrzności, nawet w czasach silnej represji ze strony władz komunistycznych zachował autorytet. Wręczając Wojtyle nominację, prymas niewiele wiedział o przyszłym następcy św. Piotra. Potem spotkali się na Soborze Watykańskim II. Zobacz także: 10 rzeczy, których nie wiesz o kard. Stefanie Wyszyńskim Rozmowy, żarty i śpiewy przy ognisku Po rekolekcjach dla biskupów tak prymas pisał o młodszym kapłanie: - W naszym gronie jest bodaj najbardziej przemodlony myśliciel. Po kilku miesiącach, ks. Karol Wojtyła został kardynałem, a następnie wiceprzewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski, której to wówczas przewodniczył kard. Stefan Wyszyński. W okresie komunizmu oraz walki władzy z Kościołem, Wojtyła zawsze stawał po stronie Wyszyńskiego. Wzajemnie się wspierali, często spacerowali, żartowali. Ich relacje były naprawdę bardzo bliskie. Znana jest jedna z anegdot, którą warto w tym miejscu przytoczyć. - W Polsce 40 proc. kardynałów to narciarze - powiedział pewnego razu Wojtyła. Ale przecież w Polsce jest tylko dwóch kardynałów - zauważył ktoś. - Owszem, ale prymas liczy się jako 60 procent. Wojtyła i Wyszyński spotykali się często w okresie wakacji, rozmawiali, śpiewali przy ognisku. Historia przyjaźni Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego Zobacz także: Dr Czaczkowska: prymas Wyszyński promował kobiety w Kościele Papież i Prymas - duchowa więź 3 sierpnia prymas obchodził imieniny, urodziny i rocznicę święceń kapłańskich. Nie mogło na nich zabraknąć także Wojtyły. Kardynał szykował nawet młodszego od siebie Wojtyłę na swojego następcę. Opatrzność miała jednak względem niego inne plany. W październiku 1978 r., kard. Karol Wojtyła zasiadł na tronie Piotrowym. Gdy po skończonym konklawe, kardynałowie przyklękli przed nowo wybranym papieżem całując jego pierścień, ten na widok prymasa zerwał się z fotela, obaj przyklękli przed sobą i serdecznie się uściskali. Zobacz także: Ostatnie chwile kard. Wyszyńskiego. Co notował Prymas Tysiąclecia? Ostatni telefon Kiedy po ranieniu przez zamachowca, Jan Paweł II walczył o życie w klinice Gemelli, prymas ciężko chorował. Umierający kardynał nagrał apel do mieszkańców Warszawy. Prosił w nim, aby wszyscy modlili się w intencji papieża. - Odtąd wszystkie modlitwy, które zanosiliście mojej intencji, proszę skierować w intencji Ojca Świętego, za jego zdrowie i życie. Niech Pan go nam zachowa, niech sprawi, aby długie jeszcze lata mógł służyć Kościołowi powszechnemu i kulturze światowej w duchu Ewangelii - prosił. W książce "Świadectwo" kard. Stanisław Dziwisz (jeden z najbliższych współpracowników papieskich) wspomina, że kiedy prymas dowiedział się o zamachu na placu św. Piotra, nie mógł odejść do wieczności, dopóki nie miał pewności, że Ojciec Święty przeżyje. - I dlatego przez trzy tygodnie trwał w nieznośnej agonii. Zamknął oczy dopiero wtedy, gdy potwierdzono mu, że życie papieża nie jest już w niebezpieczeństwie - pisze w publikacji kard. Dziwisz. Dwa tygodnie po nieudanym zamachu do kliniki Gemelli zadzwonił telefon. To była jego ostatnia rozmowa z umierającym prymasem. Jan Paweł II pobłogosławił ręce i usta kard. Wyszyńskiego. Żegnając się z nim, Ojciec Święty powiedział: "Całuję twoje ręce", z kolej kardynał Wyszyński odrzekł: "Całuję twoje stopy. Między nami jest Matka Najświętsza. Cała nadzieja jest w Niej". Obaj postawili w życiu na Maryję. I taka postawa towarzyszyła im nie tylko w życiu osobistym, ale również kapłańskim. Zobacz także: Kardynał Wyszyński. Zarzucano mu antysemityzm, jednak przesłanki okazały się nieprawdziwe Źródło: Family News Service Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści (ww)
Wyjątkowy dokument „Ojciec i Pasterz – kardynał Stefan Wyszyński" z wieloma nieznanym materiałami będzie miał we wtorek, 8 września o 21, premierę w telewizyjnej Jedynce. Aktualizacja
Można bowiem mówić o jego wpływie na wiele elementów ówczesnej rzeczywistości. Chciałbym jednak skoncentrować się na czterech aspektach jego dorobku, najistotniejszych – moim zdaniem – dla oceny globalnego znaczenia polskiego hierarchy. Opiekun katolików w Europie Środkowo-Wschodniej Jako Prymas Polski kard. Wyszyński został, podobnie jak jego poprzednik August Hlond i następca Józef Glemp, obdarzony przez Stolicę Apostolską uprawnieniami nadzwyczajnymi legata papieskiego (facultates specialissimae). Prymas polemizował z kierunkiem tzw. polityki wschodniej (Ostpolitik) prowadzonej przez Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej, której symbolem był arcybiskup Agostino Casaroli. W ramach tych pełnomocnictw sprawował jurysdykcję nad katolikami mieszkającymi w Związku Sowieckim. Do dziś nie ma pewności, czy sprawował tę funkcję jedynie dla wiernych zamieszkałych na dawnych ziemiach II Rzeczypospolitej1, czy też dla całego terytorium sowieckiego. Jednak sądząc z jego kontaktów z bł. Władysławem Bukowińskim, duchownym działającym w Karagandzie, można mówić przynajmniej o głębokim zainteresowaniu Prymasa całym ZSRS2. Stefan kardynał Wyszyński i papież Jan XXIII Niezależnie od tego pozostawał w kontakcie z innymi Kościołami naszej części Europy, np. uważnie monitorując sytuację w Czechosłowacji3. Z tej podwójnej pozycji – zwierzchnika jurysdykcyjnego nad częścią przynajmniej terytorium sowieckiego oraz hierarchy poczuwającego się do braterskiej odpowiedzialności za los innych Kościołów lokalnych znajdujących się pod rządami komunistów – Prymas polemizował z kierunkiem tzw. polityki wschodniej (Ostpolitik) prowadzonej przez Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej, której symbolem był arcybiskup, a następnie kard. Agostino Casaroli. Polemika między Prymasem Polski a watykańskim Sekretariatem Stanu po części sprowadzała się do zagadnienia, które Paweł VI świetnie opisał w 1973 r. w rozmowie z bp. Bronisławem Dąbrowskim, prawą ręką kard. Wyszyńskiego. Jak wówczas zaznaczył papież, Prymas przekonywał go: „Nie można kosztem Polski pomagać innym krajom [komunistycznym]”4. Chodziło o to, by kosztem silnego Kościoła w Polsce nie podtrzymywać wątpliwego dialogu z państwami komunistycznymi, do czego sprowadzała się koncepcja polityczna Casarolego. Kardynał Wyszyński obawiał się zwłaszcza zbliżenia między komunistycznymi władzami PRL a Watykanem osiągniętego z pominięciem polskich biskupów, co oznaczałoby niekorzystną zmianę w sytuacji Kościoła w Polsce. Prymas sądził tak widząc skutki wcześniejszych porozumień zawartych w ramach Ostpolitik: na Węgrzech w 1964 r., w Jugosławii w 1966 r. oraz ustępstw w Czechosłowacji w 1973 r. Stefan kardynał Wyszyński i papież Paweł VI Istnieje opinia zachodnich badaczy (np. Roberta Morozzo della Rokki, czy Philippe’a Chenaux) mówiąca o specyficznym „nacjonalizmie kościelnym”, panującym w Kościele w Polsce, który rzekomo dawał o sobie znać w stosunku Prymasa do prowadzonej z Watykanu Ostpolitik5. Opinię tę należy jednak uznać za błędną. Krytyka linii politycznej Sekretariatu Stanu ze strony prymasa Wyszyńskiego nie ograniczała się bowiem do polemiki wokół zagadnień polskich. Spór z Sekretariatem Stanu kard. Wyszyński zaczął wyraźnie przegrywać w połowie lat siedemdziesiątych XX w. W 1978 r. wydawało się nawet, że Prymas zostanie przeniesiony przez papieża na emeryturę (skończył już bowiem 75 lat), ku uldze komunistycznych władz w Warszawie. Wbrew Casarolemu, a w trosce o Kościoły lokalne na Węgrzech, w Czechosłowacji czy NRD, Prymas krytycznie oceniał także swobodę działania biskupów powoływanych w wyniku uzgodnień z komunistami6, twierdząc, że „lepszy brak biskupa niż zły biskup”. Po drugie, zwracał uwagę na to, że Ostpolitik w wersji, którą proponował ówczesny Sekretariat Stanu, oznaczał akceptację ładu jałtańskiego (zwłaszcza w odniesieniu do Litwy i Łotwy, a także Ukrainy), niosąc ze sobą duże ryzyko zaakceptowania przy okazji antykościelnej polityki sowieckiej, pozbawiającej całe narody, Litwinów i Ukraińców, wolności religijnej7. Ten spór z Sekretariatem Stanu kard. Wyszyński zaczął wyraźnie przegrywać w połowie lat siedemdziesiątych XX w. W 1978 r. wydawało się nawet, że Prymas zostanie przeniesiony przez papieża na emeryturę (skończył już bowiem 75 lat), ku uldze komunistycznych władz w Warszawie. Jednak śmierć Jana Pawła I we wrześniu i wybór Jana Pawła II w październiku 1978 r. zmieniły bieg wydarzeń. Wraz z objęciem godności papieskiej przez kard. Karola Wojtyłę zmieniła się także cała polityka wschodnia Watykanu, a nowy Ojciec Święty uwzględnił punkt widzenia Prymasa Tysiąclecia. Wychowawca Jana Pawła II Ogromne znaczenie dla światowego Kościoła miało również to, że jesienią 1978 r. na jego czele stanął bliski współpracownik polskiego prymasa, uważający kard. Wyszyńskiego za jednego ze swoich mistrzów i mający wobec niego poczucie długu8. W 1983 r. Jan Paweł II będzie dziękował za Prymasa Tysiąclecia podczas swej drugiej pielgrzymki papieskiej do Polski: „Dziś pragnę […] podziękować za tę wieloletnią, opatrznościową służbę Stefana Kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Polski. Służył człowiekowi i narodowi. Służył Kościołowi i światu – służąc Chrystusowi przez Maryję. […] Był mocny swoją wiarą w Chrystusa – ów kamień węgielny zbawienia człowieka, ludzkości, narodu. Czynił wszystko, aby ten kamień węgielny nie został odrzucony przez ludzi naszej epoki, ale by się na nowo umocnił w fundamentach duchowego budowania współczesnych i przyszłych pokoleń”9. Biskup krakowski Karol Wojtyła był wieloletnim lojalnym i aktywnym realizatorem programu milenijnego – głównego projektu duszpasterskiego Prymasa Polski. Kardynałowie Wyszyński i Wojtyła w czasie wakacyjnego odpoczynku na Bachledówce (fot. Instytut Prymasowski) Wielka Nowenna Tysiąclecia Chrztu Polski oraz peregrynacja po wszystkich polskich parafiach Obrazu Nawiedzenia – kopii cudownego wizerunku jasnogórskiego Najświętszej Maryi Panny – to programy duszpasterskie, angażujące całą społeczność wiernych, które abp Wojtyła doceniał z punktu widzenia zadań Kościoła. Jak zauważał w swej książce Dar i tajemnica, Kościół w Polsce dzięki dorobkowi prymasa Wyszyńskiego był: „niezwykle dynamiczny, pomimo piętrzących się przeszkód i trudności”10. Echo działalności kard. Wyszyńskiego odnajdujemy w wielkich duszpasterskich projektach samego Jana Pawła II: Światowych Dniach Młodzieży, Światowych Spotkaniach Rodzin czy przygotowaniach do jubileuszu dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa. Tę odwagę projektowania przez papieża z Polski wielkich programów pastoralnych można przypisać inspiracji kard. Wyszyńskiego – przykładem ocenianym przez Jana Pawła II jednoznacznie pozytywnie. Obrońca przed kryzysem posoborowym Paweł VI już w 1968 r. mówił w przemówieniu do Seminarium Lombardzkiego o tym, że trwa kryzys Kościoła, znajdującego się: „w niespokojnej godzinie samokrytyki lub raczej «autodestrukcji». Jest to gorzki i skomplikowany obrót spraw, którego nikt po soborze się nie spodziewał”.11 Na tym tle Kościół w Polsce wydawał się wyjątkiem, i to w porównaniu nie tylko do zdewastowanych przez komunistów Kościołów lokalnych w innych krajach bloku sowieckiego, lecz także do Kościołów w państwach Zachodu, gdzie panował kryzys posoborowy. Wielka Nowenna Tysiąclecia Chrztu Polski oraz peregrynacja Obrazu Nawiedzenia to programy duszpasterskie, które abp Wojtyła doceniał z punktu widzenia zadań Kościoła. Dość wszechstronny obraz tego kryzysu dał nam ks. José Orlandis12. Współistniały w jego trakcie różne negatywne zjawiska: masowa sekularyzacja księży, gwałtowny spadek liczby powołań kapłańskich i zakonnych, kryzys tożsamości księży i zakonników, zamieszanie doktrynalne, kryzys dyscypliny wewnątrzkościelnej, chaos liturgiczny oraz zaburzenia funkcjonowania organizacji apostolskich laikatu ( Akcji Katolickiej), wreszcie infiltracja marksizmu do teologii katolickiej. Stefan kardynał Wyszyński, papież Jan Paweł II i bp Bronisław Dąbrowski, Rzym, październik 1978 r. Paradoksalnie w Polsce w okresie prymasostwa kard. Wyszyńskiego żadne z tych zjawisk nie wystąpiło. Zauważał to Paweł VI w cytowanej już rozmowie z bp. Bronisławem Dąbrowskim, gdy mówił: „O, jacy jesteście szczęśliwi, że macie czujną Matkę na Jasnej Górze i pracowite duchowieństwo. Kontestatorów nie macie”. Na co bp Dąbrowski odpowiedział: „Poza drobnymi wyjątkami kontestatorów nie mamy, gdyż młode duchowieństwo, którego w Polsce jest znaczna większość, nie ma czasu na kontestację, musi ofiarnie i ciężko pracować”13. W tej samej rozmowie papież wyraził opinię, że stan Kościoła w Polsce – jak widać, w jego ocenie wyjątkowo dobry – to pochodna tego, że Polacy: „mają prymasa, który jest ostoją jedności i siły”14. Z pewnością można i należy wskazywać na inne czynniki, które przyczyniły się do tego, że kryzys posoborowy w praktyce nie zagościł w tym okresie w Kościele w Polsce, jednak nie można zapomnieć, że osobowość przywódcy polskich katolików, kard. Wyszyńskiego – jego niezłomność i głęboka wiara – w decydujący sposób przyczyniły się do tej stabilizacji. Wspomniany wyżej ks. Bukowiński pisał do Prymasa z całą szczerością: „Osoba, działalność i nieugiętość Waszej Eminencji stanowi niewątpliwie źródło natchnienia dla kapłanów pracujących w Związku Radzieckim. […] Ksiądz prałat Michał Köhler [Niemiec – przyp. PS] niejednokrotnie mawiał do mnie, że wprost zazdrości Polakom kardynała Wyszyńskiego, bo wśród niemieckiego Episkopatu nie widzi nikogo podobnego”15. Prymas z pewnością odcisnął piętno na powierzonym sobie Kościele lokalnym. Stefan kardynał Wyszyński i papież Jan Paweł II. Przemówienie Ojca Świętego w Gębarzewie pod Gnieznem podczas I pielgrzymki do Polski, 1979 r. (fot. NAC) Widać to wyraźnie, gdy porównamy Kościół w Polsce z Kościołami na Zachodzie, które w nieporównanie większym stopniu dotknął kryzys posoborowy. Ten brak symptomów kryzysu pozwolił papieżowi Janowi Pawłowi II powiedzieć w czerwcu 1979 r.: „Polska nie leży tylko w Polsce, ale leży w całym świecie i nie tylko w Europie. Ja na Soborze Watykańskim II zdawałem sobie już z tego sprawę, słuchając wypowiedzi – zwłaszcza Prymasa i starając się zrozumieć znaczenie jego autorytetu. Już wtedy miał bardzo wyraźny, wielki, światowy autorytet, ponieważ sprawy, które toczą się w Polsce, mają znaczenie światowe”16. Pionier teologii pracy Jednak, by w pełni oddać sprawiedliwość kard. Wyszyńskiemu, musimy także wspomnieć o jego wkładzie intelektualnym w życie Kościoła powszechnego. Wkładzie, który w Polsce nieraz jest zapominany, gdyż patrzymy na Prymasa Tysiąclecia przede wszystkim jako na wielkiego lidera Kościoła, zmagającego się z agresywnym państwem komunistycznym. Tymczasem należy pamiętać, że do powszechnej kultury katolickiej przeszły przynajmniej dwa teksty Prymasa, które zostały przetłumaczone na większość najważniejszych języków europejskich. Pierwszym z nich są Zapiski więzienne, zawierające refleksję Prymasa z czasów komunistycznego więzienia (1953–1956). Drugim jest zaś książka o wiele mniej znana – Duch pracy ludzkiej (1946). Jej tłumaczenia powstawały po około dekadzie od chwili publikacji w Polsce, tj. pod koniec lat pięćdziesiątych XX Hiszpański badacz dziejów teologii, Luis Ramón Quesada Béjar, wymienia kard. Wyszyńskiego jako jednego z głównych – obok Francuza o. Marie-Dominique'a Chenu OP i Belga ks. Gustave’a Thilsa – pionierów rozważań teologicznych nad pracą ludzką18. Autor ten zaznacza jednak, że pozycja polskiego hierarchy jest szczególna, gdyż jego wnioski nie wynikają z akademickich spekulacji teologicznych – jak u o. Chenu i ks. Thilsa – lecz z głębokiej analizy doświadczeń duszpasterskich. Duch pracy ludzkiejpowstał bowiem na podstawie treści pogadanek wygłaszanych przez przyszłego kardynała dla środowiska robotników we Włocławku w latach trzydziestych minionego stulecia. Dotychczasowe biografie Prymasa Tysiąclecia nie zwracają w wystarczającym stopniu uwagi na kwestię jego oryginalnego dorobku teologicznego. Tymczasem dorobek ten wskazuje, że w przypadku kard. Stefana Wyszyńskiego mamy do czynienia nie tylko z wielkim biskupem i liderem społecznym, lecz także z wybitnym intelektualistą, którego prace były cenione daleko poza granicami Polski. W przypadku kard. Stefana Wyszyńskiego mamy do czynienia nie tylko z wielkim biskupem i liderem społecznym, lecz także z wybitnym intelektualistą, którego prace były cenione daleko poza granicami Polski. *** Prawdopodobnie do listy zasług kard. Wyszyńskiego można by jeszcze dołożyć wiele pozycji. Nie mówiliśmy tu np. o roli Prymasa Polski podczas Soboru Watykańskiego II ani o jego inicjatywie nadania Najświętszej Maryi Pannie tytułu Matki Kościoła, nie wspomnieliśmy o pionierskich rozważaniach nad teologią narodu, które miały decydujący wpływ na Jana Pawła II… Jednak nawet bardzo skrótowe omówienie czterech wspomnianych tutaj aspektów działalności Prymasa Tysiąclecia, które z pewnością wpłynęły na dzieje powszechne Kościoła katolickiego, powinno wystarczyć, byśmy mogli z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że kard. Stefan Wyszyński był jedną z najważniejszych postaci w dziejach całego Kościoła katolickiego w drugiej połowie XX w. W swym liście napisanym trzy dni po odejściu Prymasa, papież Jan Paweł II zwracał się do Polaków: „[P]odejmijcie to wielkie i trudne dzieło, dziedzictwo przeszło tysiącletniej historii, na którym on, kardynał Stefan, Prymas Polski, dobry pasterz, wycisnął trwałe, niezatarte piętno”19. Patrząc z perspektywy już niemal czterdziestu lat, które dzielą nas od tego wydarzenia, powinniśmy dodać, że niezatarte piętno Wielki Prymas odcisnął także na dziejach Kościoła powszechnego. Tekst pochodzi z numeru 6/2020 „Biuletynu IPN” 1 Potwierdzają to tajne święcenia kapłańskie udzielone przez prymasa Wyszyńskiego działającemu na terenie Lwowa ks. Henrykowi Mosingowi (1910–1999) w Laskach 20 września 1961 r. Por. s. J. Świderska FCM, Doktor ze Lwowa. Ks. dr Henryk Mosing (1910–1999), Biały Dunajec – Ostróg 2018, s. 44–46. 2 Por. List ks. Władysława Bukowińskiego do ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego, 1 marca 1973 r., [w:] ks. W. Bukowiński, Wspomnienia z Kazachstanu, Warszawa 2016, s. 275–281. 3 W korespondencji kard. Stefana Wyszyńskiego z papieżem znajdujemy np. anonimowy, spisany po łacinie raport o sytuacji Kościoła w Czechosłowacji. Dokument nie jest datowany. Prawdopodobnie pochodzi z 1978 r., stanowi bowiem aneks do listu polskiego prymasa do Jana Pawła II z 10 XII 1978 r. Zob. Archiwum Archidiecezjalne Warszawskie (AAW), Sekretariat Prymasa Polski (SPP), k. 370–372. 4 P. Raina, Arcybiskup Dąbrowski – rozmowy watykańskie, Warszawa 2008, s. 118. 5 Por. R. Morozzo della Rocca, Tra Est e Ovest. Agostino Casaroli diplomatico vaticano, Milano 2014, s. 137–156 oraz Ph. Chenaux, Paolo VI, Roma 2016, s. 226–230. 6 Pisał o tym wyraźnie do nowo wybranego papieża. Zob. AAW, SPP, List kard. Stefana Wyszyńskiego do Jana Pawła II na temat sytuacji Kościoła w Czechosłowacji, 10 XII 1978 r., k. 370–371, oraz stanowiący aneks do tego listu anonimowy raport o sytuacji Kościoła w Czechosłowacji, (ibidem, k. 372). 7 Por. AAW, SPP, List kard. Stefana Wyszyńskiego do papieża Jana Pawła I, 2 IX 1978 r., k. 124–127. 8 Papież mówił o tym wielokrotnie, zob. np.: Jan Paweł II, Dar i tajemnica, Kraków 1996.
Kardynał Stefan Wyszyński był niekwestionowanym autorytetem moralnym i duchowym, współtwórcą przemian społecznych, które doprowadziły do upadku komunizmu. Prymas Polski Stefan Wyszyński odszedł 28 maja 1981 r. w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Miał 80 lat, z których 57 przeżył jako kapłan, 35 lat jako biskup, 32

GDYBY DZISIAJ ŻYŁ I ZAAPELOWAŁ, ŻEBY POLACY SZCZEPILI SIĘ PRZECIWKO COVIDOWI, POSŁUCHAŁBY GO CAŁY NARÓD. Prymas Stefan Wyszyński był bowiem dla swoich rodaków największym autorytetem moralnym i duchowym, pasterzem darzonym bezgranicznym zaufaniem, charyzmatycznym przywódcą, ojcem narodu. Dlatego jego słowa miały niezwykłą siłę oddziaływania i wywoływały pozytywny rezonans w trudno sobie wyobrazić, żeby prymas Polski przemawiał w imieniu narodu. Ale za czasów kardynała Wyszyńskiego tylko komuniści uważali tę rolę prymasa za uzurpację. Dziś polskie społeczeństwo jest bardziej spolaryzowane, autorytet Kościoła katolickiego spada, a sam tytuł prymasa ma znaczenie wyłącznie honorowe. Tymczasem jeszcze czterdzieści lat temu, kiedy kardynał Wyszyński umierał, funkcja prymasa wiązała się ze sprawowaniem realnej władzy w Kościele katolickim w Polsce. Przez cały okres prymasostwa kardynał Stefan Wyszyński był dla większości Polaków najważniejszą osobą w państwie. Pierwsi sekretarze PZPR mijali, odchodzili w niesławie, a on trwał niczym opoka. Program wolności Jedną z największych zasług ks. Wyszyńskiego było ocalenie jedności Kościoła, mimo zaangażowania przez władzę komunistyczną olbrzymiej machiny państwowej, usiłującej go osłabić i podzielić. Dzięki prymasowi Kościół ostał się jako jedyna w Polsce przestrzeń wolności, gdzie z ambony można było powiedzieć wszystko, co pomijała lub niszczyła komunistyczna propaganda. Gdyby nie funkcjonowanie silnego, spójnego wewnętrznie Kościoła z tak silnym przywódcą, jakim był kard. Stefan Wyszyński, nasza wolność nie przyszłaby tak szybko, choć prymasowi nie dane było jej doczekać. Przewidując, że komunizm prędzej czy później upadnie, Wyszyński uważał, że na ten właśnie moment trzeba się przygotować, wychowując ludzi do wewnętrznej wolności i głoszenie potrzeby wolności człowieka, czego komunizm był jawnym zaprzeczeniem. Prymasowski program polskiej wolności, którego ważne akcenty znalazły się w kazaniach świętokrzyskich z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, stawiał w centrum prawa jednostki, rodziny i narodu, uwrażliwiając także na prawdę historyczną. Kard. Wyszyński, jak zauważył historyk prof. Paweł Skibiński, postrzegał komunizm przede wszystkim jako niebezpieczeństwo duchowe, a jego starcie z Kościołem jako spór właściwie transcendentalny. Był przekonany, że komunizm jest fałszywym projektem antropologicznym, a starcie z nim powinno być „walką moralną” a nie fizyczną. Nie negując zasług innych, w tym opozycji demokratycznej, trzeba przypomnieć, że przez wiele lat prymasostwa kard. Wyszyński był osamotniony. To on – jako „niekoronowany król Polski” – uosabiał nadzieje i aspiracje wolnościowe milionów Polaków, także tych, którzy stali z dala od Kościoła. Prymas ocalił chrześcijańską tożsamość narodu, ustrzegł go w znacznym stopniu przed skutkami ateizacji, i sprawił, że eksperyment o nazwie komunizm w Polsce, będący w istocie idiotyczną utopią, wedle określenia jednego z opozycjonistów, nie do końca się u nas udał. Dzięki roztropności kard. Wyszyńskiego w Polsce udało się zachować spokój społeczny. Dostrzegli to w końcu przedstawiciele władzy komunistycznej, w tym pierwszy sekretarz KC PZPR – Edward Gierek. Uznając Kościół jako czynnik ładu społecznego, szukali wsparcia prymasa. Wspólnota Polaków Powstanie „Solidarności” w świadomości społecznej łączy się z pierwszą wizytą Jana Pawła II w Polsce. Fenomen wolnego związku zawodowego nie mógłby jednak zaistnieć, gdyby nie długotrwała praca prymasa, który scalił naród. Poprzez swoje nauczanie i ogólnopolskie projekty – Wielką Nowennę i Milenium, będące w istocie programami odnowy społecznej, stworzył z Polaków wspólnotę. Prymas nie przerobił „zjadaczy chleba” w aniołów, jak chciał Słowacki, ale wychował ludzi świadomych, odpowiedzialnych i gotowych do podejmowania zadań społecznych. Już Śluby Jasnogórskie, których autorem był uwięziony w Komańczy kard. Wyszyński, a które zgromadziły 26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze milion wiernych, były znakiem, że w konfrontacji z władzą ludową Kościół kierowany przez prymasa wyszedł zwycięsko i ma w Polsce „rząd dusz”. Kościół, niczym osaczony przez przeciwnika bokser, zapędzony do rogu i ukryty za podwójną gardą, przeszedł do ofensywy, choć będzie musiał wyjść z jeszcze niejednego zwarcia, aby wygrać walkę. Potwierdzeniem mocy duchowej Polaków będzie masowo manifestowana wierność Kościołowi we wszystkich miejscach nawiedzenia kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w ramach opracowanego przez kard. Wyszyńskiego programu Wielkiej Nowenny, przygotowującego Polaków na 1000-lecie chrztu Polski. Gwoździem do trumny dla komunistów okażą się obchody milenijne na Jasnej Górze. Władysław Gomułka, pierwszy sekretarz PZPR, ugodził prymasa w samo serce, nie pozwalając na przyjazd do Polski papieża Pawła VI, ale to kard. Wyszyński, jako legat papieski, mógł się czuć moralnym zwycięzcą, który miał za sobą cały naród. Te wielkie akcje duszpasterskie nie tylko uodporniły społeczeństwo na gigantyczną ateizację, ale doprowadziły do jego duchowej autonomii. Od 3 maja 1966 r. komunizm w Polsce zaczął pochód w kierunku upadku, choć wyleniały smok jeszcze będzie się starał kąsać w 1968, 1970, 1976 i – już po śmierci prymasa – 13 grudnia 1981 r., próbując stłamsić opór społeczny. Pojednanie ponad morzem krwi Prymas Wyszyński odegrał istotną rolę w integracji z Polską ziem zachodnich i północnych, które po wojnie znalazły się w naszych granicach i zostały zasilone przez Polaków przesiedlonych z kresów wschodnich. Często odwiedzał te tereny, przyczyniając się do ich repolonizacji, przy pomrukach części katolickiej hierarchii w Niemczech nieakceptującej nowego status quo i przeszkodach czynionych przez władzę ludową, choć działalność prymasa była zgodna z polską racją stanu. 16 października 1966 r. mówił w Trzebnicy na Dolnym Śląsku: „Stoimy na Ziemi Ojczystej, po wiekach odzyskanej, która potrzebuje naszych serc, abyśmy ją miłowali, naszych dłoni, abyśmy ją uprawiali, naszej obecności, abyśmy dostarczali argumentów na arenie światowej, że jesteśmy tu potrzebni, że jesteśmy tu u siebie!”. Poprzez słynne orędzie biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. ze słowami „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” kard. Wyszyński położył wielkie zasługi dla pojednania polsko-niemieckiego. Wprawdzie głównym architektem tego dokumentu był arcybiskup metropolita wrocławski Bolesław Kominek, to jednak prymas wziął całą odpowiedzialność za opublikowanie orędzia. Dlatego ostrze propagandy komunistycznej skierowane było właśnie przeciw niemu, i – w mniejszym stopniu – przeciwko wspierającemu prymasa metropolicie krakowskiemu kard. Karolowi Wojtyle. Warto podkreślić, że na gest przebaczenia zdobył się człowiek, który doznał od Niemców wielu krzywd. Podczas wojny Wyszyński był bowiem ścigany przez gestapo, a jego diecezja (włocławska) ucierpiała najbardziej personalnie (wielu kolegów kapłanów późniejszego prymasa zginęło w obozach koncentracyjnych), nie wspominając o straszliwych stratach poniesionych przez Polaków. Opatrznościowy udział w konklawe Nie ma przesady w stwierdzeniu, że kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu zawdzięczamy papieża. Jako niezłomny świadek wiary, przywódca Kościoła i człowiek zawierzenia, miał olbrzymi wpływ na formację pasterską Karola Wojtyły, który w cieniu wielkiego prymasa wykuwał swój geniusz duszpasterski. Niektóre idee prymasa stały się inspiracją dla Jana Pawła II, np. 9-letnie przygotowanie do Milenium Chrztu Polski były wzorem do przygotowania jubileuszu 2000 lat chrześcijaństwa. Karol Wojtyła najbardziej cenił w prymasie Wyszyńskim świadectwo wiary, o czym wyraźnie powiedział 23 października 1978 r. w czasie pierwszej audiencji dla Polaków: „Nie byłoby tego Papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było twojej wiary nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, twojej heroicznej nadziei, twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła”. Zbyt mało podkreśla się rolę kard. Wyszyńskiego w wyborze Jana Pawła II. Prymas jeszcze wchodząc na konklawe do Kaplicy Sykstyńskiej 14 października 1978 r., był absolutnie przekonany, że kolejnym papieżem może zostać tylko Italczyk. Kiedy jednak żaden z dwóch faworytów, kardynałów włoskich, nie miał szans na elekcję i w głosowaniach coraz częściej pojawiało się nazwisko Wojtyła, w prymasie Wyszyńskim nastąpiła przemiana. Podczas posiłków i przerw, w rozmowach z kardynałami niemieckimi i amerykańskimi, sugerował, że metropolita krakowski byłby najlepszym kandydatem na tron Piotrowy. Kiedy zaś szala zwycięstwa zaczęła się przechylać na korzyść Wojtyły, prymas dodał mu otuchy, mówiąc: „Jeśli wybiorą, proszę przyjąć”. Jak przyznał po latach w rozmowie z członkiniami Instytutu Prymasowskiego Jan Paweł II, te słowa miały znaczenie decydujące w akceptacji „wyroku” konklawe, gdyż, jak się wyraził, „nie zostawiłby samego Prymasa w Polsce”. Skoro jednak kard. Wyszyński nalegał na przyjęcie najwyższej godności w Kościele, rozwiązało to ręce elektowi. Poświadczył to papież niedługo po konklawe. W zbiorach Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego znajduje się niepublikowany dotychczas, odręczny list papieża do kard. Wyszyńskiego z 3 listopada 1978 r., w którym Ojciec Święty dziękuje księdzu prymasowi za „tak opatrznościowy udział w ostatnim konklawe”. „Idzie nowych ludzi plemię” Kard. Wyszyński położył wielkie zasługi dla kultury polskiej. Dzięki jego staraniom w Warszawie zostało odbudowanych 55 kościołów, w znacznej części zabytkowych, zniszczonych podczas wojny, łącznie z archikatedrą św. Jana. Można zapytać: co w tym dziwnego, że pasterz Kościoła chciał odbudować zburzone świątynie? To prawda, ale kard. Wyszyński wykazał się tutaj nadzwyczajnym uporem i determinacją. Prymasowi zawdzięczamy powojenną regotyzację wspaniałej katedry gnieźnieńskiej – uważał, że właśnie gotyk najpełniej wyraża piękno Boga. To w dużej mierze dzięki czteroletnim zabiegom na płaszczyźnie kościelnej i dyplomatycznej kard. Wyszyńskiego wróciły w 1961 r. do Polski, zdeponowane w czasie wojny w Kanadzie, skarby wawelskie. Były wśród nich arrasy jagiellońskie, szczerbiec, czyli miecz koronacyjny królów polskich oraz autografy dzieł Chopina. Te zasługi prymasa media PRL-owskie skrzętnie przemilczały. W Polakach kardynał Wyszyński rozbudzał zamiłowanie do kultury ojczystej, zwłaszcza literatury, bogato cytując dzieła pisarzy i poetów, także tych mniej znanych. Z powieści Eugeniusza Małaczyńskiego „Koń na wzgórzu” cytował często frazę: „Idzie nowych ludzi plemię”. Wierzył, że tymi nowymi ludźmi będą jego rodacy, realizujący program Ośmiu Błogosławieństw. Uczył rodaków, jak należy być dumnym z ojczystej historii, podkreślając jej znaczenie dla kształtowania tożsamości narodowej. Kiedy trzeba powiedzieć: non possumus To w dużej mierze dzięki prymasowi Kościół katolicki w Polsce pełnił rolę stróża narodowego dziedzictwa i pielęgnował pamięć o ważnych postaciach i rocznicach historycznych, które komuniści chcieli wymazać ze świadomości Polaków, jak np. obchody 11 listopada czy 3 maja. Postawa Prymasa Tysiąclecia pozostawała wzorcem postępowania dla wielu Polaków. Współczesnych mu katolików uczył, jak zawierzyć Bogu i zachować wiarę w systemie zwalczającym niesione przez nią wartości. Wszystkim Polakom wskazywał drogę do wolności, przypominał o naszej podmiotowości i tożsamości. Dzisiaj przypomina, że należy szanować godność każdego człowieka. Pokazuje, że w sytuacji wyborów moralnych, kiedy nie ma miejsca na kompromis, trzeba powiedzieć: „non possumus”, choćby miałoby się za to zapłacić wysoką cenę. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera

Ponad wszystko, co jest na świecie, ponad siły i moce materialne, ponad kodeksy praw, jedna jest potęga i prawo najważniejsze, najpierwsze i najpotrzebniejsze: Będziesz miłował! Stefan Wyszyński, Homilia wygłoszona do mężczyzn. Niepokalanów, 21 kwietnia 1968 r.

Książki naukowe i popularnonaukowe > Religioznawstwo, nauki teologiczne > Katolicyzm Produkt niedostępny Powiadom mnie o dostępności tego produktu Opis Dostawa i płatność Opinie Opis Dostawa i płatność DOSTAWA Zamów do godziny 10:00, a Twoje zamówienie wyślemy najpóźniej w kolejnym dniu roboczym. W przypadku książki nowej termin ten może się wydłużyć o 2 dni robocze. FORMY DOSTAWY Paczkomat InPost 14,99 zł Kurier24 InPost 13,99 zł Kurier za pobraniem 23,99 zł Orlen Paczka 10,99 zł Kurier48 Poczta Polska odbiór w punkcie 12,99 zł Kurier48 Poczta Polska 12,99 zł Odbiór osobisty Lubień 0,00 zł Darmowa dostawa przy zamówieniu od 200 zł. FORMY PŁATNOŚCI online – szybkie transfery online - PayPal (należy wpisać e-mail odbiorcy: [email protected]) przelew tradycyjny płatność przy odbiorze gotówką lub kartą Opinie Nie dodano jeszcze żadnej opinii. Musisz być zalogowanym użytkownikiem, aby dodawać opinie o produktach. ZALOGUJ SIĘ Inne tego autora Inne tego wydawnictwa Sklep wykorzystuje pliki cookies. Umożliwiają one sprawne działanie strony, narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności i Polityce cookies. Ustawienia cookies możesz zmienić w preferencjach swojej przeglądarki internetowej. lhJ5Dvb.
  • ergcygk3ym.pages.dev/34
  • ergcygk3ym.pages.dev/29
  • ergcygk3ym.pages.dev/20
  • ergcygk3ym.pages.dev/85
  • ergcygk3ym.pages.dev/42
  • ergcygk3ym.pages.dev/66
  • ergcygk3ym.pages.dev/45
  • ergcygk3ym.pages.dev/32
  • stefan kardynał wyszyński jedna jest polska